Czemu na szagę? jak spojrzycie na mapę, która znajduje się na samym dole wpisu, to zrozumiecie ( w zasadzie każdy Wielkopolanin zajarzy). Jeśli byłby problem to polecam odwiedzić słownik gwary poznańskiej ;-)
OD rana pognałem rowerem do pracy i na szczęście wiatr nie było tak bardzo uciążliwy - wręcz przeciwnie pomagał ciut. Dzięki temu dojechałem z dużym zapasem oraz ze średnią 26.2 km/h.
Po pracy postanowiłem zmienić nieco plany na resztę popołudnia. POstanowiłem wrócić do domu nie przez Niechanowo a przez Gębarzewo i okolice Czerniejewa. W międzyczasie skontaktowałem się z Uzielem, który wówczas szykował się do wyjazdu. Nie byłem pewny, czy czasowo wyrobi się ale po raz kolejny zmieniłem zamiary i tak jakby w Czerniejewie zrobiłem dłuższy postój (w Biedronce kupując 2 banany i drożdżówkę) Pognałem w kierunku Nekli, zmagając się z wmordewindem (chłodnawy, prawda), mijając fajną dziewczynę, jadącą na rolkach - oczywiście pozdrowiona została.
No i udało się spotkać z Uzielem na przystanku w Nekli, chwilę pogawędki, narzekań i każdy ruszył w swoje strony - on do Siedlca, ja w stronę ... Giecza, potem Dominowa, aż w końcu wylądowałem w Środzie Wlkp nad jeziorem. Całkiem fajnie się zrobiło, widać, ze włodarze podchodzą do nowych form rekreacji bardzo poważnie, dzięki czemu można było zaobserować grupkę tańczących Caporeirę, kolejną na rowerach i mnóstwo spacerowiczów.
A do domu wróciłem po zmroku, wykręcając całkiem świetną średnią.
Trasa (częściowa)
A w Nekli dzieci mają swój samolot.
Testowałem nowe rękawiczki - dość wygodne
Odrestaurowany kościółek w Mącznikach
Nad jeziorem w Środzie Wlkp, który z roku na rok staje się atrakcyjnym rekreacyjnym terenem do odpoczynku
To był dobry dzień, połączony z dobrą muzyką ze Spotify :)
Wczoraj pomyślałem, że może tak uderzyć na wschód od Wrześni? Wschód nie był tak dokładnie przeze mnie spenetrowany i podsunąłem ten pomysł Uzielowi, który zwykle nie odmawia ;-).
Dzisiejszy poranek zaczałem od ... projektowania dzisiejszej wycieczki (uziel podesłał w nocy propozycję, czyli z Goliny do Konina DK92) i przypomniałem sobie trasę Seby z 2010 roku - wówczas Warta była bardzo szeroka. W ten sposób realizuje powoli plan na zwiedzanie wschodniego rewiru, carskiego niegdyś ;-). Potem musiałem znaleźć czas na amatorskie centrowanie tylnego koła (wszak bez jednej szprychy to niewiele da) i dopiero o 11. znalazłem się u Uziela - wiedziałem ze będziemy walczyć z wmordewindem. W Gozdowie podjęlismy decyzję, żeby udać się na Ciążeń przez Graboszewo gdyż logistycznie rzecz biorąc, nie musieliśmy "cofać" się z Samarzewa do Ciążenia - strzał w dziesiątkę
Hehe, jestem ciekaw, jak Kolega do budy się dostanie ;-)
I tak od Ciążenia do samego Konina towarzyszyła nam Warta, imponująca swoim rozmiarem i licznymi rozlewiskami. Niestety, całość skutecznie psuł silny wmordęwind (4-5m/s), miejscami ostro pociskał i udowadniał, że to on dziś rządził. Cóż, my chcieliśmy dalej napieprzać, więc nie było lekko, powoli ale do przodu aż do samego Konina, czyli dobre 80km przy średniej 19km/h.
Można było odnieść wrażenie, ze za chwile droga zostanie zalana
Nieopodal Lądka
Moja osoba
Taki widok każðego roku po zimie to norma
Panorama przystani jachtowej i kajakowej w Lądku
Pustawo troszkę ale nie dziwota, sezonu jeszcze nie ma.
Pierwszy postój zaliczyliśmy w Zagórowie na rynku - banan, baton musli i kopiko. Widzieliśmy garstkę rowerzystów - turystów, zawsze coś. Kolejny, konkretny postój to w Sławsku (Uziel: Pierdolę nie jadę) - odpoczywaliśmy na słońcu, ukrywając się przed wschodnim wiatrem.
Totalnie na luzie i w skarpektach sobie opalam. Dopiero później zorientowałem się, dlaczego wszyscy w blachosmrodach patrzą na nas - moj rower przecież leży :P
Pamiątkowe zdjątko na chodniku. Lansik, no nie?
Czas naglił a Konin tuż tuż, więc kolejna bitwa z wmordewindem. I tak o to bastion koniński padł a widoki Warty z mostu Unii Europejskiej (również szlak bursztynowy) - po prostu przepiękne. Urządziliśmy krótką sesję zdjęciową, bo stając na otwartej przestrzeni, przekonaliśmy się, jak bardzo "cieplutki" jest dzisiejszy wmordewind i trzeba było stamtąd spieprzać do centrum.
Most UE - luksus w wielkopolskiej skali.
A w centrum zdziwko mnie wzięło z powodu remontu wiaduktu (w kierunku Kleczewa) i trzeba było pobłądzić po mieście - w ten sposob trafiliśmy w okolice Galerii nad Jeziorem. Calkiem przyjemne miejsce do rekeracji - jezioro duże i dużo otwartej przestrzeni. Wreszcie opuściliśmy ten cały Konin i udaliśmy się nad jezioro Gosławickie, by z bliska przyjrzeć się elektrowni - miejscowi nazywają to coś Titaniciem i podobno w nocy nieziemsko to wygląda.
Tuż przy Galerii
Coraz bliżej celu Titanic
Panorama jeziora Gosławickiego
Przedostatnim celem była piękna Puszcza Bieniszewska z klasztorem Kamedułów - ubiegłoroczne odkrycie w ramach zwiedzania terenów wokół Ślesina. Miejsce świetne, idealne na aktywny wypoczynek, zwłaszcza na takich MTBkach - tutaj Krótki postój przy klasztorze, kilka fajnych dziewczyn ;-)
Hmm.. to któredy...
Kazimierz Biskupi to dość ciekawa miejscowość a upodobaliśmy sobie drewniany kościłem pw. św Izaaka, gdyż ma swój niepowtarzalny zapach i tak jakby fajny punkt widokowy na całe miasto.
I tutaj następuje zmiana kierunku jazdy, właściwie upragniona część trasy czyli jazda z wiatrem w plecy. Oj drodzy państwo, nie trzeba pisać, ze zapieprzaliśmy tak, ze średnia na odcinku ok.50km wynosiła ok. 30km/h? A nawet więcej, bo miejscami koło 40! Szum opon Uziela i moich - melodia dla moich uszów / aparatów. Czasami tchu brakowało a co dopiero pary w nogach. I ostatni długawy postój zrobiliśmy na odcinku Słupca - Strzałkowo. I tak do samej Wrześni "lawirowaliśmy" między autami i ciężarówkami a od pewnego momentu zacząłem kręcić szybciej i Uziel nie dotrzymywał mi tempa - wizja bolesnej kontuzji nie wchodziła w rachubę, także poczekałem za nim przed Wrześnią do której trafilismy tuż po zachodzie słońca.
Świetna wycieczka, nie spodziewałem się dojdzie do skutku - miejscami było okrutnie zimno przez ten cały wmordewind. Widzieliśmy piękna Wartę, jej rozlewiska, które nalezą do Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. Choć idiotów na drodze nie brakowało, to na szczęście wszystko obyło się bez żadnych przykrych zdarzeń i każdy z nas wrócił do domu - a ja szczęśliwy, zmęczony i przede wszystkim głodny! ;-).
Ale Ale... trzeba przyznać, ze większość spotkanych rowerzystów / turystów, których pozdrawialiśmy, reagowała podobnie.
Trasa
I tak sobie myślę, ze dzisiejszy wiatr to lichy w porównaniu do tego co widać na YT (podesłał Uziel):
Od samego rana słońce pięknie świeciło i kusiło rowerową mini-wycieczką ale najpierw musiałem wyskoczyć do miasta autem. PO powrocie skontaktowałem się z Uzielem i jakoś sie zagadalismy na wypad do Marzelewa.
Musiałem trochę opóźnić wyjazd i ciut później wyjechać, bo warunki były cudowne i to pomimo wmordęwindu, który utrudniał mi dojazd do Wrześni. Kolejny telefon i upewniłem się, że Uziel będzie wracał lasami z Marzelewa i tam plus minus spotkanie.
Trzeba było jechać ostrożnie, oblodzenia na jezdni były, są i raczej będą. Droga leśna do Marzelewa była wręcz wymarzona, zupełnie przeciwieństwo dróżek nad Zalewem -źle albo wcale odśnieżone.
I na ostatniej proste do domu zaliczyłęm poślizg na lodzie ;P Z tego co sie zorientowałęm, to musze wymienić pancerz od tylnego hamulca.
Wczoraj byłem zły na siebie, ze nie wykorzystałem tak fajnego dnia na dłuższe wycieczki ale zmogła mnie siła wyższa. Za to dziś nie mogłem sobie tego podarować, szybkie zapoznanie z prognozą pogody na dzis i wiedziałem ze będzie trzeba jechać w kierunku Szwajcarii Żerkowsko-czeszewkiej - okazało się, ze o tym samym pomyślał Uziel.
Spotkalismy sie w drodze pod Biedronką - wtedy ostrzegłem, ze będzie mordęga w kierunku Pyzdr. I tak rzeczywiście było, a najgorszy etap był między Mikuszewem a Pyzdrami - Wręcz kocham ten wiaterek. :/
Cieplutko to nie było ;-)
W sumie kierunek Pyzdry obraliśmy spontanicznie będąc w Borzykowie. I minęliśmy jakaś małą grupę wariatów na dwóch kółkach, wymieniając się usmiechami i pozdrowieniami. Chwila odpoczynku na moście i powrót do PWR z wiatrem w plecach.
Dakar? Wprawdzie szukałem wiosny ale zeby na Dakarze?
Ścieżka rowerowo-piesza w wersji zimowej. Ot zapomnieli o niej.
Koniec zimy czy jeleni? ;-)
Taniec dla wiosny ;-)
Jęziory na drogach
Oj nie, tak łatwo nie było, bo miejscami wiało z bokiem i w pisdu takim wiatrem :P
Rarytasik, co nie? :)
I na koniec, pozdrawiamy panów lawieciarzy, zwłaszcza o nr rej.:PO 034YL, by se dał na luza. &feature=youtu.be
Wczorajsza wycieczka się niezbyt udała za to dzisiejsza była w pytkę bo piękne słoneczko było...aczkolwiek wmordewind niesamowite.
POczątkowo miałem wątpliwośći czy skoczyć na rower, czy nie ale skoro Uziel wystartował w trasę, to ja nie mógłbym mu odmówić. I tak razem udaliśmy się na pierwszą dłuższą wycieczkę w tym roku, pełną przygód i psiamać lichego wiatru, któ¶y skutecznie obniżył odczuwalną temperaturę do poziomu -6C. Stąd ubiór prawie jak w grudniu - zabrakło bluzy polarowej pod kurtką. Trasa zapowiadała się dośc ciekawie, głównei po szosie ale były krótkie etapy pełne błota, co niezbyt spodobało się Uzielowi :).
Ponad połowa trasy to jazda pod wiatr, który miejscami ostro przeginał (coś 8m/s), hamując średnią prędkość do 15-16km/h. Na szczęście w okolicach Biskupic zmienialiśmy kierunek (wszak najbardziej wysunięty punkt na zachodzie) i zmierzaliśmy do Promna. Kilka postojów po drodze i smigaliśmy z wiatrem.
Nareszcie mogłem wypróbować rower po generalnym remoncie napędu oraz przetestować nowe dodatki, które w międzyczasie pozamawiałem na allegro.
Napęd został ciut zmodyfikowany (inny model kasetki i korby) i nie wyraziłem zgodny na założenie łańcucha przeznaczonego na 6.rzędowe wolnobiegi - stąd zamówiłem sobie łańcuch HG40. I tutaj sie zastanwiam, czy zmieniać co 500 czy 600km?
Nowe dodatki: 1. PEDAŁY VP SPD VP-X92 TURYSTYCZNE + BLOKI (później) 2. OPONA SCHWALBE CX COMP/700X38C REFLEX (2x) 3. LAMPA ROWEROWA TYLNA BPM-2SL WALLE MACTRONIC (później, zamówienie w realizacj) 4. Licznik Kellys KCC-13 funkcji 2012
Do tego dochodzi nie testowane przeze mnie olej do Łańcucha Finish Line Ceramic Wax Lube 60ml ale wkrótce przetestujemy.
Wracając do wycieczki, Uziel zaproponował skok do Zaniemyśla i byłoby pięknie, gdyby nie fakt, ze na prednim miałem kapcia. Szok, bo zaledwie kilka km od domu a już powietrze uciekało. Zatrzymałem sie u Siostry, Uziel obrał kierunek wrzesińki i tam ze spokojem mogłem analizować cała tą sytuację. Jak się okazało, w starej dętce puściła łatka -____-'.
A tak jestem zajebiście zadowolony z remontu.
I po raz ostatni oddaje rower na serwis, no chyba ze będę musiał coś wycentrować ;).
Poranek znacznie cieplejszy, to też lżejsze ubrania na sobie miałem i w gruncie rzeczy lepiej sie w jedno stronę jechało. Z powrotem już było gorzej a to dlatego ze gorąco i wiał spory wmordewind.
Niemniej spotkałem się z MarcinGT i chwilę pogadaliśmy i popatrzylismy na rowery. Następnie trza było się pomęczyć. Za Niechanowem była prawdziwa walka z kryzysem energetycznym.. I udao mi sie dojechać do Wrześni bez spotkania 3.stopnia z burzą ale ... pustynna burza tez rządziła na polach
Pogoda w okolicach południa się wyrobiła, to postanowiłem przejechać się do Poznania i wrócić z niego inną trasą (wielokrotnie planowaną ale nie zrealizowaną). Także chwilowa analiza dostępnych ścieżek i .. w drogę.
Do Środy zajechałem w marędobrym czasie, pomimo całkiem niezłego wmordewindu. U siostry posiedziałem i w końcu trzeba było ruszyć. Stąd też ślad GPX zaczyna się właśnie od rynku (fakt ze wróciłem się po małe zakupy). Wcześniej nie znałem tej drogi, więc troche obawiałem się czy nie będzie piachu (którego bardzo nie toleruję) ale do samego Poznania jechało się bardzo dobrze. Transwielkopolska Trasa Rowerowa była dobrze oznaczona, co sprawiało, że rzadko kiedy zaglądałem do telefonu Przeważnie miałem do czynienia z drogą asfaltowo-gruntową, niekiedy pełną polnych kamyczków i białego kruszywa (te są bardzo be).
Będąc na pograniczu Malty i Antoninka, postanowiłem skoczyć w odwiedziny do przyjaciół - dłuższy żabi skok i byłem pod Termami Maltańskimi. Musiałbym kiedyś się tam przejechać ale jakoś nie spieszy mi się. Następnie powrót na szlak i podążałem dobrze znaną mi ścieżką wzdłuż Cybiny i Jeziora Swarzędzkiego. W Gruszczynie chwilowy postój na uzupełnienie napojów (wszak godzina wieczorna się zbliżała) i dalej na Uzarzewo - droga w większości to utwardzona gruntówka, dało radę gnać ;)
W Uzarzewie muzeum zamknięte na 4 pusty, W Biskupicach miałem okazję wysłuchać próśb księdza w kwestiach Bierzmowania młodzieży, która ma przyjąć we wrześniu a przed Promieńkiem wkroczyłem do.... Parku Krajobrazowego i dalej lasami błądziłem. Zaliczyłem jezioro Dębiniec i do tego momentu troche się pogubiłem. :D Trafiłem na jakieś osiedle i ... jechałem za całkiem ładnymi zgrabnymi rowerzystkami. Także ten :D chwilowa dezorientacja terenu.
Powróciwszy na szlak, przeciąłem drogę z Kostrzyn - Pobiedziska i dalej obok jezior Brzostek i Wójtostwo dojechałem do Kapalicy. Następnie odbiłem w prawo i dzięki skrótowi znalazłem się na szlaku zwanym Traktem Pobiedziskim, która prowadziła przez Wagowo do Nekielki. Właśnie, w Wagowie zwątpiłem czy dalej przejadę bo przecież jest droga ekspresowa a znaki mówiły o drodze dla maszyn ale na szczęście był przejazd pod wiaduktem. Zmiana planu nastąpiła w okolicach Czerniejewa, bo robiło się mega ciemno a nie miałem tak zajebistego oświetlenia, żeby móc lecieć przez las.
Tak narodziła idea kopnięcia się szlakami: TTR do Poznania, z Malty czarno-niebieskim szlakiem do Uzarzewa przez przepiękne tereny Cybiny, jeziora Swarzędzkiego a także obok pradoliny Cybiny a kończąc na Parku Krajobrazowym Promno i przejazdem obok Babskich Jezior do Czerniejewa. Do Wrześni postanowiłem wracać już asfaltem ale w jednym momencie przeżyłem chwile zgrozy - jakis palant w sportowym woziku jechał tak szybko, że ledwo zauwazył mnie i zaczął hamować... a że trafił w dziurę to poniekąð przez chwile stracił kontrolę nad autem. Kupa dymu, pisków i strachu...
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger