Nie, dziś Spotify nie słuchałem - wybrałem podcasty i trzeba było nadrobić. Oj, sporo zaległości. A pogoda ... no jak widać na zdjęciu, ponuro i zimno.
Od rana sprężałem aby wyrobić się z kilkoma rzeczami na raz ale na szczęście do pracy zdążyłem. Było sporo kombinowania z racji rozkopanego Gniezna ale ... rower to wdzięczne technologiczne rozwiązanie dzięki któremu mogłem ominać korki ;-).
Po popołudniu troszkę pogoda sięspierdoliła. Wiatr tak jakby silniejszy sie zrobił i musiałem nieźle z nim powalczyć. jakieś 40-50km na połnocy odnotowano trąbę powietrzną.
Dziwny dzień, czułem nogi po wczorajszym kręceniu i troszkę lenia złapałem. ba, nawet nie odpaliłem sobie spotifaja. Po pracy podjechałem na pocztę i spotkałem się z moją rodzinką. Asia z Mikusiem byli na spacerze, więc ... potowarzyszyłem im w drodze powrtonej do samego końca.
Tradycyjnie pytanie, co sie stało ze słońcem? NO tak, zapowiadali burze i deszcze więc tak od rana jest nastrojowo - idealnie na poczatek tygodnia pracy. Dobrze, ze jeżdżę rowerem ;-) W ciagu dnia ładnie popadało i pogrzmiało w okolicy. Przez chwilę zwątpilem czy mi sie uda wyjechać z pracy - przestało dosłownie na kilka minut przed końcem pracy. Zrobiło się parno ale większość dróg wyschla. Zajecchałem na Kujawki a tam wojska amerykańskie sobie urządziły powietrzne treningi. Nie brakowało kałuż na drogach.
Miałem wątpliwości czy dziś jechać rowerem czy może wziąc auto? A to wszystko ze wzgledu na zapowiadane burze, które miały nadejść wczesnym popołudniem. Ale co tam pojechałem. Pusto na drodze. i jechało sie rewelacyjnie. W koncu ciepło zaskoczyło i można było jechać na krótko - prawie, bo rano jeszcze chłodem zalatywało. Dojechałem dobrym tempem na cmentarz. Po dłuższej chwili zrobiło sie ciemno., gdzieś mruczała burza. To znak ze trzeba sie "ewakuować" z nadwarciańskiego rewiru.
Tempo miałem bardzo dobre ale musiałem zatrzymać się na małą czarną. a Przy okazji popatrzyłem na radar: FIU FIU. Na szczęście jestem poza możliwymi opadami deszczu ale co nie zmienia faktu, ze trzeba utrzymać tempo. Po prawej stronie widzimy front burzowy w okolicach Środy Wlkp i Śremu. A im bliżej domu tym się bardziej przejaśnia. Zrobiła się mała garówa. Kolejny udany kolarsko dzień.
W trasie posłuchałem sobie płytoteki Dżemu a tytuł przewodni to właśnie "W drodze do nieba".
Ostatni utwór, jaki napisał Paweł Berger a nakierował na niego mój brat. Piękny tekst.
MIałem wcześniej wstać. ale nie udało się - organizm domagał się większej ilości snu, więc trzeba było troszke pospać. Zawitałem do pobliskiego Czerniejewa (zwanego dalej bezburzowiem ;-)) bo faktycznie w okolicy gdzieś tam burze krążyły. Trasa spontaniczna ale większość po dobrej nawierzchni. No i ogólnie miałem dobry dzień na trening.
mógłbym dłużej ale trzeba było wrócić do domu i zaopiekować się Juniorem ;-)
W nocy popadało i zrobiło się chłodniej, dlatego zabezpieczyłem się błotnikami do szosy i kamizelka. Po pracy zrobiło sie ciepło ale trzeba było powalczyć z wiaterkiem. W Pawłowie taki oto to mural.
Ten poranek był tragiczny pod wieloma względami. Nie tylko ze względu na descze ale też załatwianai spraw urzędowych (bez dowodu osobistego przy sobie - damn).
Wróciłem do domu, przebrałem się i pojechałem autem. ...
No coś niesamowitego. Po ulewnej niedzieli w Wlkp nastąpiło rozpogodzenie ale temperatura dużo niższa, nawet jak na maj zwykle przystało. No cóż, przyroda nadrabia zaległości względem bardzo ciepłego okresu w zeszłym roku. Po pracy zawitałem na Kujawki ale daleko nie pojechałem z racji wąskich kół w szosie. Muszę się wybrać na MTB. W sumie to nie wiem po co... skoro jedna z dróg jest już w prywatnych rękach?
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger