Rano pogoda zapowiadała się dość piękna, więc sobie pojechałem krótszą trasą do pracy. Niestety popołudniu pogorszyło się, a w zachodnich krańcach Wielkopolski były burze z gradobiciem.
Na nowo odkrywam przyjemność jazdy na rowerze do Pracy i z Pracy, gdy reszta w autach stoi w korku. Chociaż w drodze powrotej obawiałem się nadciągającej burzy gradowej ale na szczęście zdążyłem :)
Korzystając z wolnych dni postanowiłem sobie pojezdzić po śniegu - wreszcie zimowy krajobraz zza okna, prawda? Trzeba przyznać, ze sporo śniegu spadło w ciągu ostatnich dwóch dni (zwlaszcza wczoraj).
Jechało się dość ciężko, opony saguaro nie zdają egzaminu w zimowych warunkach, choć obniżyłem ciśnienie w oponach. No nic, jesli taka zima pociągnie do konca marca, to pomyślę o innych i tanich oponach. I na koniec mały wkurw z powodu nieodśnieżonego odcinka nieopodal katedry gnieźnieńskiej.
I przyszła zima, przyniosła syberyjskie temperatury aczolwiek zapomniała o śniegu - tego właśnie brakuje ;). Ale skoro mamy nowy rok, to pojawiły się nowe wyzwania a i statystyki rowerowe trzeba od nowa generować. I po dłuższej przerwie świątecznej wróciłem na 2 kółka, choć w obecnych warunkach (-13°C / temp odczuwalna -20° z wiatrem 5-6m/s) to było sporym wyzwaniem. Kręciłem głównie po Gnieźnie, pozostając w zabudowaniach i w otoczeniu parków. Wiem, że nie powienienem robić przerw na fotki ale to bylo silniejsze. Przy okazji odkryłem nową otwartą siłownię na Wenecji. Całkiem fajna.
Ostatni dzień roku to czas wszelkich podsumowań. Z kończącego się sezonu jestem w pełni zadowolony, choć nadal bariery 10000 nie przekroczyłem – kończę z stanem licznika 8565 km.
Powyższy rzut grafiki pochodzi ze Stravy, gdzie loguję wszelkie swoje aktywności.
Niewiele brakowało do mojego rekordu rocznego z 2013 roku, ale to był inny czas, inne możliwości. Teraz trzeba umiejętnie dzielić czas na życie zawodowe, prywatne i rowerowe ale udało się.
Najbardziej cieszę się, że z wszystkich wypadów rowerowych wychodziłem bez żadnych większych kontuzji oraz zawsze do domu wracałem bez problemów technicznych. Dokonałem poważnego upgrade sprzętowego w moim Krossie a przede mną kolejne wyzwanie: nowy widelec + nowe stery.
Ze wszystkich wypadów rowerowych najfajniej wspominam Solo nad Bałtyk (pełna relacja na głównym blogu) ale także warte wspomnienia są:
Temperatura wyraźnie poszla w dół i w koncu zaczyna przypominać grudzień z poprzednich lat. No i zaskoczyło mnie pozytywnie, było czuć chłód na plecach. Musiałem skrócic trasę ale i tak było dobrze. Widok na gnieźnieńskie blokowiska Zawsze zastanawia mnie ta kapliczka Po pracy wyskoczyłem w dłuższą trasę, bo przez Wierzbiczany, Jankowo i Strzyżewo Paczkowe. W drodze powrotnej wiatr będzie dawał we znaki.
To nie jest normalne, zeby w grudniu temperatura była tak wysoka jak dziś. No nic, wstałem wcześniej i wybrałem się rowerem do pracy, przy okazji testując nowy uchwyt na telefon, który przyszedł z Chin - opłaciło się. W drodze powrotnej zahaczyłem o rynek.
Po dłuższej przerwie wróciłem do kręcenia. POgoda nie rozpieszczała ostatnio, na zmianę silny wmordewind, deszcze czy zbyt duża wilgotność w powietrzu, ze o temperaturach nie wspomnę. Z jednej strony cieszę się, że sa warunki do jeżdżenia ale szczerze? Niech już ta zima przyjdzie, okryje szarości swoim białym puchem. Ale przynajmniej sie nie nudze w wolnej chwili, moze nie chodze na spinning, jak w ubiegłych latach ale za to regularnie chodzę na bieżnię i siłownię. Nawet zastanawiam się nad upchnięcie, trenażera.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger