Poniedziałek wolnym dniem od pracy ... ale prawie bo zaplanowany został wyjazd na małe zakupy. Niemniej, udało sie wyskoczyć na małą rundkę po okolicy, zwłaszcza w zimowym klimacie. Ucieszyło mnie to niezmiernie (bo taki widok jest kojący dla duszy) - nieważne ze miejscami było łatwo o glebę.
Nieważne ze głowne drogi to istna zupa solna i że będę musiał ogarnąć rower po powrocie. Ważne, że te niecałe 2h spedzone na rowerze dało mi niesamowitą radość i moc na cały dzien.
Czekanie za pociągiem jakieś 5-10min w Pierzyskach to troszke przesada więc pojechalem troszkę inną drogą. Niestety, to co nadrobiłem, musiałem oddać czekając na przejezdzie na Dalkach. Szit ;-)
Zima w tym roku cuduje niesmaowicie... szkoda ze za chwile bedzie to wspomnieniem (dodatnie temperatury). Dziś wyjątkowo nie słuchałem ani audiobooków ani podcastów. Po prostu skupiałem sie na dzwiękach z otoczenia.
Gdzie sloneczna pogoda ? ja się pytam? Miało być iśćie wiosennie i sucho a tu było ledwie 0 i mzzysto?
Plan byl taki, zeby pokonać seteczkę ale ... sytuacja w domu przetrzymała mnie i ostatecznie wyjechałem ciut później niż było w planach.
Najwięcej obaw było z wiatrem (coś koło 20km/h) ale okazało się że był słabszy bo nie odczułem.
Pierwsze przeszkody pojawiły się w Zdziechowej, gdzie wybrany został papież.
Tyle się mówi o zanieczyszczeniu powietrza a tutaj miejscowy miał w d... ten fakt. Do Klecka jechało się bez większych problemów słuchając podcastów Niebezpiecznika. A tematyka, jaka została poruszona przez 3 panów prowadzących audycje, dała mi do myślenia. Zwłaszcza te rady odnośnie starszych osób i zabezpieczeniu ich przed różnymi nieprzyjemnościami i niebezpieczeństwem w Sieci.
A skoro mowa o niebezpieczeństwie to trafiły mi się odcinki z resztkami lodu i zbitego śniegu. Inny mikroklimat ;-) a 2 kilometry później była już wiosna. A przynajmniej wszystko wewnątrz ubioru parowało.
zakup szerszych opon + błotniki mogę uznać za udany. Podobnie też z kitajska torebka na ramię, do którego wkładam telefon. To częściowo rozwiązuje problem z samowylaczajacym się BT. Błotniki wreszcie się ułożyły bez konieczności ich poprawiania. Zaś opony - choć sszersze- nie generują większych oporów ttoczenia. Wręcz są tak samo szybsze jak letni komplet.
Skoro w prognozie nie przewidywali śniegu / deszczu a tylko słońce to zamiast MTB pojechałem szosówką na gravelowych oponkach. Niemal zaspałem do pracy - po nocnych ekscesach ufundowanych przez mojego Synka.
Ale rower musiał być. Po pracy była mała dłuzsza rundka oraz fotoseszyn.
Z tych sks'owych błotników nie jestem do konca zadowolony bo troszkę samoistnie sie przestawiają. No i gdzieniegdzie słychac tarcie. Ale ogólnie, robią swoją robotę a ja jestem ... suchy ;-). Jeśli chodzi o samą jazdę, to szersze opony to większa wygoda kosztem ciut większego oporu.
Pisałem ostatnio, że czułem sie niepewnie na śniegu - wynikało to z faktu ze jakoś nie jestem przyzwyczajony do jazdy w zimowym ubiorze (2+ warstw) w stosunku do letniego odpowiednika. Także nie mogę doczekać się wiosny ale poki co, nacieszę się gravelowymi oponami.
----
podsumowanie miesiaca
Jako ze konczy sie styczeń, to czas na małe podsumowanie. Jak widać wykręciłem coś 449km, ciut mniej niż w zeszłym roku. Nie zawsze jest możliwość kręcenia rowerem, bo czasem są obowiązki rodzicielskie jak i rodzinne wobec pozostałych członków.
Korzystając z okienka czasowego wyskoczyłem na rower. Zastanawiałem sie gdzie by tutaj pojechać i wtem do głowy wszedł Dębówiec. Od czasu nawałnicy lasek był wyłączony z użytku a od niedawna stopniiowo można poruszać się głównymi leśnymi traktami. Ile w tym prawdy to nie wiem, bo wszedzie były tablice z zakazem.
Tradycyjnie nad rzeczką stanąłem na fotosesję polączoną z herbatą
Niemniej, byłem nastawiony na to,co tam zastanę. Po tym co widziałem co sie stał w lasach czerniejewskich, spodziewałem się gorszych rzeczy. Ale gdyby nie pewne charakterystyczne elementy (typu znak / pobliskie domostwo) to bym za cholerę nie rozpoznał zjazdu w stronę jeziora oraz dawny parkin leśny.
Udalo sie zlozyc wsio do kupy. Czyli zamontowalem blotniki SKS, gravelowe opony wjechaly na zapasowy komplet koł. Zaczęło mocno sniegiem sypać, więc to idealny moment na testy. Jedno jest pewne, że nie czuje sie zbyt pewny na szosówce zimą (pomimo szerokich opon).
Po lekkich modyfikacjach wyglada to tak:
a w przybliżeniu:
Wygląda to całkiem praktyczne. PEwnie wiosną bedzie więcej roboty przy rowerach ale .. po coś one są ;-) A z Kitajlandii doszła nowa torebka na górną ramę. Przyda się, gdy bede planował dłuższe tripy podczas którego bede ładował Garmina
W końcu jest mroźno i sucho, czyli idealne warunki na kręcenie po okolicy. Miałem nadzieję, ze wyskoczę stuningowaną szosą ale wolałem pośmigać na MTB. Przynajmniej było stabilnie ;-)
Coś miałem napisać fajnego ale no kruca zapomniałem. Ogólnie nie wiadomo czy to mgła czy raczej smog ale jedno jest pewne: brakuje śniegu. mogliby przesłać kilka cm z gór. ;-) --
Po pracy za wiele czasu nie było, bo przypadła mi opieka nad Małym. Męcząca ale jednak to pozwoliła odpocząc mentalnie / psychicznie.
Od samego rana grzebałem przy szosie, głównie z zamiarem zmiany opon szosowych na gravelowych. Wykorzystując zapasowy komplet kół (na nowo wycentrowanych i przesmarownych) założyłem komplet BTwin Gravel Light o szerokości 32mm. Była obawia czy się zmieści ale przyjaciel z Łodzi zapewnił mnie, że na pewno wejdzie (mamy taką samą szosę a od niego zerznałem pomysł gravela ;-)). do tego zmieniłem pedały SPD-SL na zwykłe SPD, co by zimowe buty wpiąć
Wygląda rasowo ;-)
Niemniej, operacja zakończyła się połowicznym sukcesem, ponieważ dętka w przednim kole wystrzeliła niczym rakieta w kosmosie. Nie mając zapasowej (SIC!) dętki o szerokości 25-32mm, postanowiłem jechać na szosowej przedniej oponie z obniżonym ciśnieniem.
Mając odrobine wolnego czasu to pojechałem przetestować. Jakie odczucia? Mieszane ale nie do konca zgodne z oczekiwaniami. Bo przednie koło zbyt małe ciśnienie i nie pozwalało zaszaleć. A szkoda, bo oszroniona okolica robiła robotę.
Widoki takich okolic bardzo zachęcały, zeby tam wjechać...
Poranek nie poszedł po mojej myśli, bo miałem wcześniej wstać i ruszyć na dłuższą przejażdżkę. A skończyło sie na tym że skoczyłem do sklepu rowerowego (Zmienić opaski na węższe - bo do szosowych) i wracałem na około.
Przy okazji pojechałem innym singlem i całkiem zacne widoki są wzdłuż gnieźnieńskich Łazienek. Zawitałem na rynek
Ktoś podstawił 2 znicze. Symboliczne ale zawsze coś. I to w dniu pogrzebu śp. prezydenta.
Dobra informacja jest taka, ze Jurek wraca do dyrygowania orkiestrą. Zła to taka, że Politycy zaczynają szczękać nad trumną ...
Co tu wiecej pisać. Nie dość ze wiało to jeszcze trzeba było zmagać się z jazdą w deszczu. Upodliłem się nieźle jeszcze przed pracą.
Przykre jest to, że kierowcy aut w mieście wciąż ignorują rowerzystów, spychając ich do krawędzi (dziurawych). Mnie trafiły się wielkie kałuże. Cóż co zrobić:/
Poranny trening pokazał mi jakąś dziwną arytmię serca ;-)
A wcale tak ciężko nie było ale chyba było spodowane z załozeniem kominiarki bo wiało chłodem. Zauwazalnie dzien wstaje szybciej a tym samy dzień jest coraz dłuższy.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger