W sobotę od samego rana nie chciało mi się ruszyć w taki upał na rower, toteż dzień przesiedziałem prawie w domu. Jeno wieczorkiem zaglądałem do moich rowerków i zajałem się czyszczeniem ramy z piachu, błota itp.
zas w niedziele popołudniu kopnąłem się do miasta, głównie do przyjaciół, którzy wynajeli nowe mieszkanko. troche czasu zleciało i wieczorkiem w ramach finału dożynkowego był koncercik T.Love. Muniek z Ekipą dali radę ale nagłośnienie - noszkurwa..
Przez cały dzień garówa taka, ze nie warto było wychodzić z domu. Dopiero, tradycyjnie zresztą, wieczorem można było wyskoczyć na krótkie rowerowanie ale tym razem w towarzystwie brata.
Dziwnie to było, bo jednak za dzieciaka nigdy razem nie kulaliśmy km. Września i okolice.
Dziś leniwie ale...objazd był po najbliższej okolicy. Ogólnie oficjalnie wraz z GTR Wrześnianie zapraszamy na kolejną edycję Rajdu Gwiazdzistego we Wrześni :)
Dzień zleciał niesamowicie szybko, nawet nie zauważyłem kiedy zrobiło się późne popołudnie. Miałem plan podjechać w jedno miejsce w celu ukrycia kesza i obejrzeć dokładnie tereny.
Ale niestety z daleka objawiła się wielka potężna chmura, która zwiastowała porządną dawkę deszczu, o czym przekonał się kolega kkkrajek18. Ja zamiast zawrócić do domu, po prostu jechałem do przodu, obliczając jak długo będę suchy. Na ostatnią chwilę dojechałem do opuszczonego ale dobrze trzymającego się przystanku w Kopaszycach, gdzie bardzo ciepło ugościł mnie...mały pajączek.
Parę minut ulewy i można było jechać dalej (najważniejsze ze byłem poza zasięgiem najgorszych opaadów.)
Parę km dalej trafiłem na opuszczone lotnisko w Mącznikach, tzw. Schroda-Sud. w 2006 roku znaleziono ponad 2t bomb z II WŚ oraz różne mniej bombowe rzeczy. Kto wie, co jeszcze ta okolica w sobie skrywa.
Zrobiło się cholernie ciemno ;> a ja mając 2 latarki szukałem schronów / bunkrów / stawu ppoż.. i wcale się nie bałem różnych odgłosów (a to sarny popierdalały, a to zając wyskoczył..).
Wyjazd był już ułatwiony, jechałem obok zalewu/jeziora średzkiego na Rynek, gdzie pogadałem sobie z siostrą. A powrót był iście sprinterski - chyba najszybsza jazda ze Środy do Wrześni :)
Trochę leniwy ostatnio sie zrobiłem ale też nie do końca to było prawdą. W piątek zaliczyliśmy z ekipą spontan-wyjazd nad morze do Mielna - Autem. Cały dzień słoneczko dopisalo i troche w morzu naszym się nakąpałem, oraz się zjarałem na słońcu...
I przez to w sobotę cierpiała moja skóra tak mocno, ze wolałem posiedzieć w domu w cieniu. A w niedziele....po deszczowym popołudniu wyruszyłem na wieczorną przejażdzkę. I wcale nie żałuję, bo fenomenalny zachód słońca był... az załowałem ze nie miałem statywu i ... bardziej profesjonalnego sprzętu foto. Parę minut później...rozpadało się na dobre.. ponownie.
Notka z piątku, bo weekendowo byłem niedostępny z powodu imprezki ogniskowej. Miałem przyjemność po raz pierwszy jechać Kolarzówką - Kosmosem. Wrażenia? Na pewnno trzeba przywyknąć do nieco innego charakteru, wagi czy ułożenia ciała. Potrafi nieźle kopać na prostych, głównych trasach. A dziś niestety odkryłem ze goście z wczorajszego ogniska uszkodzli mi Kosmosa - koło do centrowania.. ehh.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger