Zima nie odpuszcza Nam i pomimo braku śniegu, funduje calkiem fajne oszronione krajobrazy. Plan na dziś to załatwianie kilku rzeczy na mieście i dlatego dżungla miejska... pełna pułapek.
Poranek może nie był tak piękny jak wczoraj (nierowerowy dzień) ale ... było tak samo zimno i słonecznie. Jak już wspomniałem poprzednio, walczę z gardłem i przeziębieniem ale nie poddaje się i z przyjemnością zamrażam zarazki na rowerze. Tylko czasem brakuje siły bo trzeba to wszystko wykaszleć i.. ---- Po pracy czułem się jeszcze dobrze, więc korzystajac z aktualnej mroźnej pogody pojechałem na zachodnie fyrtle Gniezna.
Wprawdzie lekko przymroziło to z lekką satysfakcją widziałem skrobiących szyby a ja sobie pomykałem rowerem. ALE !!!! Karma przyszła dość szybko :-P Otóż wpadłem w poślizg na krzyżówce Kłeckowksa / Powstańców Wlkp, gdzie zaliczyłem szlif po jezdni. Na szczęście bez większych strat, jedynie - poraz drugi - nadszczerpnięta została moja duma. -----
Popołudniu pogoda popsuła się i rozpadało się na dobre. Przyszło mi jechać w deszczu ale nie przeszkadzał mi jakoś szczególnie. Możliwe, ze przyzwyczaiłem się do różnorodnych warunków a ubiór (zwłaszca buty jesienno-zimowe) robi swoje.
-----
Wychodzi na to, ze rowerowa rutyna dojazdu do pracy i powrotu z pracy weszła w krew na dobre.
Oby tak dalej ;) ps.: coś ten pomiar wysokości kuleje :P
Dzień przed weekendem jest zawsze dniem luzowania gumek w pracy ;-) znaczy się zwojów myślowych. Dzisiejsza trasa przebiegała przez dawno nieodwiedzane przeze mnie okolice Jankowa Dln.
Będąc jeszcze w Gnieźnie dostrzegłem uszkodzonego Tira na zjezdzie z DK15 na DK5 co skutkowało z pewnością blokadą dróg
Peszek.
Pogoda była stabilna więc można było spokojnie śmigać i obserwować jak znikają resztki zimowego stycznia. -----
A po pracy bez większej rewolucji z podcastem na uszach :)
Pogoda rzuciła wyzwanie, które podjąłem. A polegało na: jezdzie po pośniegowym błocie, zalegające na głównych i lokalnych drogach. na 90% udało się ale zaliczyłem pierwszą w tym roku glebę - na szczęście bez przykrych konsekwencji ;-)
Głód kolejnych rowerowych kilometrów był tak silny ze ... nie przeszkadzała mi ta poranna sryta - jak to słusznie zauważył Maniek w rozmowie z CST.
Widać doskonale gnieźnieński smog .... bo nie widać miejscowego PECu. ---- Powrót był ... nawet nie pamiętam całej tej jazdy po pracy. nie dośc ze wyszedłem późno z biura, to jeszcze brakowało mi siły na jakiekolwiek kręcenie.
Takiego przymrozku rano nie spodziewałem się - Garmin pokazywał ok. -8*C a w rzeczywistości było poniżej -6. Co prawda nie jest to początek wielkich mrozów (sprzed roku czy dwóch lat) ale zdecydowanie lepiej jechało się w takich warunkach niż w wilgotnych w okolicach zera.
Wstające tuż po 8mej słońce było fenomenalne, że aż żal było jechać do tej pracy. Wahałem się, czy nei wziąć urlopu na żądanie..
Ale obowiązki wzywały. Co do tematu smogowego, to pozwólcie, ze zachowam milczenie ;-)
-----
Powrót do domu był trochę na dokrętkę ale w towarzystwie gwiazd, jakie wisiały nade mną . .. szkoda tylko, ze była delikatna mgiełka ale i tak było super.
Po kilku dniach wolnego (zarówno od pracy jak i od roweru niestety) wreszcie wskoczyłem na swojego 2kolowego rumaka. Dzisiejszy poranek był świetny, złciste niebo okalało gnieznieńską katedrę a ja w międzyczasie miałem wyścig z Zetorem (co widać na zdjęciu nr 1).
Miałem nadzieję, ze po pracy pogoda utrzyma się i... niestety ulewa swoje zrobiła. Najgorsze jest to, ze pora deszczowa ma potrwać raptem kilka dni. ---- Jakimś cudem w przerwie między świętami padłem ofiarą przeziębienia i zapalenia gardła .. Resztę to już siła wyższa dopisała. Także Nowy Rok rozpoczynam od zera, wyzerowany kilometraż i forma również :P ---- Przegapiłem wczorajsze Trójkowe Top Wszech Czasów i jestem zdziwiony, że Niemen jest niżej niż utwój Obywatela GC.
Tak czy siak, jedziemy z koksem... a i planów na ten rok nie mam żadnych ale po cichu licze na 70% zeszłorocznego kilometrażu.
Po raz ostatni w tym roku mam przyjemność pojechać rowerem do pracy. I nie jest to jakiś przykry obowiązek, bo ostatnio mam dobrą *tfu tfu* passę i nawet z żalem stwierdzam, że "to juz jest piątek". Pogoda z rana dopisała, choć wszystko skazywało na deszcz ze śniegiem.
-----
A ponieważ nie wiem, czy w nadchodzący weekend znajdę czas na rower, to już teraz pozwólcie, że zloże wam życzenia z okacji Świąt Bożego Narodzenia! :)
Wczoraj trochę sypnęło śniegiem, co zaskoczyło niektórych kierowców i rowerzystów, zwłaszcza takiego jak Trollking ;-) Natomiast dzisiejszy poranek zachęcał do jazdy rowerem ale nie obyło się bez niespodzianek w postaci odcinków skutych lodem. zwłaszcza poza miastem w okolicach Pyszczynka.
Podjazd z powyższego zdjęcia stanowił nielada wyzwanie, nawet dla wytrawnych amatorów zimowej jazdy rowerem. Wcześniej były 2 nieudane zamachy, a kolejnej gleby nie chciałem zaliczyć i na spokojniej podszedłem pieszo pod tą ledwie widoczną górkę. -----
Dzień w pracy minął niespodziewanie szybko a pogoda ustabilizowała się. Po porannych saltach bałem się trochę bocznych dróg ale ... kto nie ryzykuje, ten nic nie wygrywa. Dzisiejsza trasa była pełna misji; a to dojazd do punktu B z A, by potem z B do C dojechać. Gdyby taka pogoda utrzymała sie dalej, to.. byłoby świetnie ale tak nie bedzie. Ponoć na Święta ma być jesienna depresyjna pogoda
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger