Dziś dla odmiany wyciągnałem Krossnajera na przejazdkę w teren, które sprawiło mi wielką frajdę. Nic dziwnego, w koncu była spora przerwa spowodowana jazdą na szosówce. Jakże spokojnie było na Wierzbiczanach. I tak na marginesie to udalo się kupić po dużej przecenie nowy pokładowy komputerek - Garmin Edge 810, wiec czas się przeprosić z Garminami ;)
Tuż przed 9 razem z Uzielem na zwiedzanie okolic Żerkowa i zdobycie punktu widokowego. To był debiut szosówkowy. Swoją drogą, prognozy pogody mówimy o nieco cieplejszym poranku ale ... nastąpiła korekta i było zaledwie 3-5°. A to oznaczało konieczność ubioru nieco cieplszejszego i zdecydowanie na tzn. cebulke. A tytuł jest jak najbardziej właściwy bo okolice Żerkowa to takie lokalne wydanie Calpe. A prawie bym zapomniał. Przed Żerkowem spotkałem Darka i Patryka, którzy pomykali na MTB
W planach, sobota miała być totalnie rowerowa ale nalezało zając się wymianą opon w rodzinnej flocie. Ale znalazłem czas na parenaście kilometrów, spotkałem Uziela wracajace ze Skoja, sam zaś postanowiłem pokrecić po okolicy, pomiędzy Wrześnią a Neklą.
Po niedzielnej wycieczce raczkowała myśl o poniedziałkowym tripie z rana, by resztę dnia spędzić z rodzinką. Początkowo myślałem, żeby jechać solo ale odezwał się Bartek i tak własnie zyskałem kompana na wycieczkę do Kórnika i po okolicy. Jedyną przeszkodą tego dnia było ... limit czasowy. Dopisała pogoda, która nie dość ze była słoneczna to jeszcze od samego rana było niemal bezwietrznie. I ciepło ale nie chciałem ryzykować jazdy na krótko ;) jak to inni zrobili. A trasa? Trochę bałem się jechać do Kórnika średzką trasą ale przełamałem bariery. Poza jednym odcinkiem (na wlocie do Giecza od strony Środy) dało się przejechać bez większych problemów. Trzeba przyznać, że łykanie km na szosie staje się czystą przyjemnością (poza sporadycznym bólem kręgosłupa). Zawitaliśmy do Kórnika i jestem pod wrażeniem zmian, jakie zaszło nad jeziorem, zwłaszcza rozbudowy deptaku o molo i punkt widokowy.
Ponownie z Uzielem udaliśmy sie w stronę Czeszewa po wielkanocnym śniadaniu i kawie. Dla odmiany pojechaliśmy w stronę Pyzdr, by potem do Wrześni wrócić z wiatrem w plecy. I udało się poprawić wyniki na segmencie między Pyzdrami a Wrześnią. Dziś była prawdziwa wiosna, zastanawiałem się czy jechać na krótko ale nie zaryzykowałem. POdobnie jak Uziel. Drugi dzień z rzedu i coraz co lepsze doznania ;)
Zapowiadała się ciepla i słoneczna pogoda, więc mogłem zaplanować pierwszy dłuższy trip. Ale najpierw sporo obowiązków, związanych z przygotowaniami do Wielkanocy - Święconka, zakupy, sprzątanie. Wyrobiłem się przed czasem i z Uzielem umówiłem się na dłuższą jazdę na szosie - w końcu jeszcze się uczę jeździć w dodatku z opornymi pedałami SPD. Jako pierwszy cel obraliśmy Czeszewo i przystań nad Wartą. Następnie udaliśmy się do Orzechowa, gdzie odwiedziłem groby bliskich, po czym cofneliśmy w stronę Wrześni, pod wiatr. Odprowadziwszy Uziela pod chatę, stwierdziłem ze do domu wrócę przez Marzenin, Czerniejewo i Neklę. Do domu dotarłem praktycznie po ciemku. Jakie wrażenia po pierwszym dniu jazdy? Jest zupełnie inaczej, czuć każdą dziurę, każdą zmianę prędkości czy podmuchy wiatru. Zobaczymy co dalej ;-) Póki co, czuję po kręgoslupie ;)
W końcu złamalem się i kupiłem sobie pierwszą porządną szosówkę, połykacza kilometrów. Może nie jest z najwyższej półki ale na początek wystarczy i też dość za przystępną cenę. Tak oto BTWinner. Póki co, uczę się jeźdźić, pedaly z koszykami zmienam na SPD i nie mogę doczekać się pierwszej dłuższej jazdy. Misja? Nie dać się zabić. ;-) ps: Mam wrażenie, że stałem się nagle niewidoczny dla większości kierowców. Dziwne, prawda?
Tradycyjnie rowerem do pracy rano ale wydłużyłem o odcinek do Jankówka. I coś mocno mglisty poranek się zrobił. I w dodatku szron na getrachAle im blizej 9:00 tym mgła stała sie coraz mniejsza
Sobota upłyneła pod znakiem pracy koło domu ale popołudnie należało już do mnie. NamówiłemUziela na przejazdzkę do Powidza. Powrót do domu nastąpił tuż po zachodzie słońca
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger