37/2014 Jankowo Dolne i Trzemeszno

Niedziela, 25 maja 2014 · Komentarze(2)
Kategoria > 50

Od dłuższego czasu planowałem wypad z A. wyprawę rowerową i właśnie ten dzien dziś nadszedł. Zdecydowaliśmy na wycieczkę po gniezniensko - trzemeszańskich okolicach, gdzie jeszcze osobiście nie byłem. Sobotnia burza zostawiła niezły burdel w okolicach, niedziela zaś od samego rana była ponura ale potem wyszło piękne słoneczko. 
PIękna okolica jeziora Wierzbiciany

Pierwszym celem był postój nad jeziorem w Jankowie Dolnym, gdzie rozłozylismy się na plaży i odpoczywaliśmy. Woda w jeziorze była o dziwo ciepła, dlatego też nie brakowało amatorów kąpieli, zarówno wśród dzieciaków jak i nieco większych nastolatków.


 W ciągu godziny jadąc przez Wymysłowo docieramy do Trzemeszna, gdzie mieszka rodzina A. u których zatrzyaliśmy dłużej. Do Gniezna wracamy naokoło przez Strzyżewa:  Paczkowe, Szmaczkowe  i Kościelne oraz Wełnicę obserwując zachodzące słońce. 
Gnieźnieński Manhattan
Gniezno w nocnych godzinach.
Poszło naprawdę nieźle jak na nasz pierwszy wspólny wyjazd. Oby do następnego razu :)

36/2014 Uciekać przed burzą

Sobota, 24 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria > 0
Po powrocie z Gdańska, gdzie 22 i 23 przebywałem na konferencji, postanowiłem wyskoczyć na rower do Gniezna i pojezdzić z dziewczyną po tamtejszych rewirach. Od samego rana było bardzo gorąco, więc nic dziwnego ze w mediach informowali o możliwych burzach w regionie. 
Miałem szczęście, że byłem blisko Gniezna, kiedy zauwazyłem taki o to widok:
Chmura szelfowa nad Gnieznem

Te ciekawe zjawisko to chmurza szelfowa - w Wikipedii możecie poczytać o tym. W ten sposób plany na wieczorne rowerowanie rozwiązały się same. 

35/2014 Ponownie Skorzęcin - treningowo

Wtorek, 20 maja 2014 · Komentarze(1)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Niesamowicie ciepły majowy dzień sprawił, ze z niecierpliwością czekałem na koniec pracy i szybkim powrocie do domu, by móc wyskoczyć na rower. W międzyczasie Uziel wyskoczył na szosie a ja miałem go gonić. I dogoniłem go w drodze do Skoja, bo jak się potem okazało - cofnął sie do domu bo miał awarię w Kellysie. W drodze zagadałem do kumpla z pracy i wspólnie od Witkowa pojechaliśmy do Skorzęcina na molo. W OW pełno młodzieży, zarówno tej pijącej, kąpiącej w wodzie i jak również szalejącej na quadach po plaży.

Miałem dobry dzień na speeda po drogach i szutrach. 

34/2014 Skorzecin i Powidz

Niedziela, 18 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria > 50
Uczestnicy

W niedzielne popołudnie pogoda zaczęla sie klarować, dlatego też napisalem do Uziela czy zechce towarzyszyc mi do Skoja a dalej do Powidza. Miałem mieszane uczucia odnośnie ubioru ale zapakowałem co nieco do plecaka, uzupełniłem paliwo i śmignąłem w kierunku Wrześni, gdzie czekał za mną Uziel. 

Uziel sprawdza jaka jest pogoda.
Rozjaśnia się powoli
Za Wrześnią pokazały się chmury, które zwiastowały deszcz i mieliśmy obawy, ze zmokniemy. Zdecydowaliśmy się, ze wyjedziemy za Grzybowo, by zobaczyć, czy rzeczywiście jest sens kręcenia pod deszczowe niby chmury - na szczęście wszystko szło po naszej myśli. I tak o to dokręciliśmy do Skorzęcina, gdzie najpierw przywitała nas trzyosobowa ekipa policyjna (bardzo dobrze, że ktos temperuje zapędy motocyklistów i kierowców) a potem tłum ludzi i otwarte sklepy. 

Pierwsza wilia w Skorzęcinie?
Posiedzieliśmy na molo, pogadaliśmy i zwinęlismy sie z powrotem. Uziel nie chciał dalej jechać, więc na pograniczu OW rozjechaliśmy w różne strony - ja w stronę dzikiej plaży a potem w kierunku Powidza. Cieszyłem się z pogody, chwili ciszy z rowerem i tym, ze w końcu mogę śmigać po polnych dróżkach (moc mtb/xc ;-). Po drodze kilka rowerowych sesji i zawitałem do samego Powidza. 
Z dzikiej plaży
Gdzieś za Wylatkowem
Windows XP? : P
Puste Łazienki w Powidzu
W Powidzu o wiele mniej ludzi niż w pobliskim Skorzęcinie ale dzięki temu dużo spokojniej. Powrót nastąpił przez Ruchocinek, Mielzyn, Szemborowo i Gozdowo. 

33/2014 Witkowo

Sobota, 10 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria > 50
Uczestnicy

@Uziel chciał mnie wyciągnąć na wypad do Skoja ale tym razem musiałem mu odmówić. Po krótkim czasie odezwałem się do niego z propozycją odprowadzenia jegomościa do Witkowa. Tak się stało, potem wróciłem przez Mielżyn i Gutowo Małe do Domu. Było piękne popołudnie

32/2014 Września

Piątek, 9 maja 2014 · Komentarze(1)
Kategoria > 0
Takie tam po Wrześni okolicy, by sprawdzić, co jest do zrobienia przy rowerze 

31/2014 Kotlina Kłodzka - dzień piąty: Ciężkie powroty pociągami

Niedziela, 4 maja 2014 · Komentarze(1)
Kategoria > 0
Uczestnicy
Pamiatkowa księga
Ostatni poranek przywitał nas słońcem i przymrozkiem, ja zaś męczyłem się z bólem zęba i gardłem. Po zjedzeniu śniadania zabraliśmy się za pakowanie i sprzątanie kwatery.

W trakcie pożegnania, gospodarz poprosił nas o wpis do księgi oraz zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie grupowe. Kto wie, czy nie wrócę tam celem zwiedzenia reszty Kotliny Kłodzkiej? :) PożegnanieKoleje DolnoślaskieDworzec w obiektywie
Z dużym zapasem czasowym docieramy na dworzec PKP i oczekujemy powrotu. Strasznie bałem się interpretacji *ograniczenia w przewozie rowerów* bo dotyczyło i pociągu jadącego w stronę Wrocławia i później Poznania.... Do Wrocławia jakoś dojechaliśmy. Tutaj żegnamy się z Wiktorem i dalej jedziemy (jak się potem okazało) IR, posiadającym rowerowy przedział. Niestety jak na majówkę przystało, pociąg już był pełny, a co dopiero będzie na innych głównych stacjach?!
We WrocławiuPoczatek podrózyCałiem przytulniej, nie?Tak wjezdzamy do Poznania
Istny armageddon towarzyszył nam do samego Poznania, a potem był już totalny luzik. W Gnieźnie odebrał mnie ojciec i tak oto kończy się przygoda z tegoroczna majówka.

Było naprawdę sympatycznie, na nowo rozbudził się we mnie apetyt na terenowa jazdę w Wlkp. Nie wiem jak to zrobię, ale musze jeszcze raz w tym roku przyjechać w góry :)

Dzięki za wspólną jazdę! :)
trasa

30/2014 Kotlina Kłodzka - dzień czwarty: Deszczowy Kamieniec Ząbkowicki

Sobota, 3 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria > 0
Uczestnicy

Zgodnie z zapowiedziami meteorologicznymi, pogoda spieprzyła dzisiejsze plany. 3 majowe święto postanowiliśmy przeleżeć. Ale korciło żeby gdzieś jechać, mimo deszczu i szczerze? Napierdalał mnie ząb wiec potrzebowałem jakiejś odskoczni.
Z propozycją wyszedł Wiktor, który zaproponował zdobycie choć jednego kesza. Mnie i reszty kompanów nie trzeba było namawiać długo. W ciągu kilku minut wszyscy byli gotowi - ewenement tego wyjazdu ;)
Podzieliliśmy się na 2 grupy: jedna pojechała na zakupy do pobliskiej Topoli, a druga na kesze do miasta. Ja byłem w tej drugiej obok Wiktora, Mateuszp1999 i Mikołaja.
Pierwszą zdobyczą była skrzynka OP355C ulokowana przy ruinach pałacu, którą było łatwo dorwać.
Moja Osoba w deszczowej wersjiFrontZ innej strony
Z następną skrzynką OP80UQ nie było już tak prosto, bowiem była ukryta gdzieś w bunkrze przy wiadukcie kolejowym. Dodam, że czynnym, wiec trzeba było zachować ostrożność, zwłaszcza że podłoże było mocno gliniane i śliskie od deszczu.
Zacny widok na Kamieniec
Niestety po kilku nieudanych próbach odpuściliśmy i zrobiliśmy nawrót w stronę kwatery. I wieczorem postanowiliśmy uczcić nas pobyt przy piwku i orzechówce.
Trasa

29/2014 KOTLINA KŁODZKA - dzień trzeci: BORÓWKOWA GÓRA

Piątek, 2 maja 2014 · Komentarze(3)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Plany trzeciego dnia naszego pobytu w Kotlinie Kłodzkiej pokrzyżowała nam nieco niepewna pogoda oraz delikatnie zmęczenie materiału po Rychlebskich ścieżkach. Dlatego też zdecydowaliśmy się na asfaltowy wariant w stronę Lądka Zdroju przez Złoty Stok.

Wyruszamy nieco wcześniej - stąd pobudka po godzinie 6/7 i wczesne śniadanie. Od początku nadajemy ostre tempo po stosunkowo płaskim asfalcie, którego nie wytrzymuje Karol (narzekał na niedodziałanie nogi) i na wlocie w Złotym Stoku odłącza od nas, wracając na kwaterę.
Pod Kościołem p.w. Niepokolanego Poczęcia NPM w Złotych Stokach
Po opuszczeniu Złotego Stoku udajemy się w stronę Lądka Zdroju, który zaczyna się długim podjazdem i po długim czasie docieramy na Przełęcz Jaworową, gdzie robimy pamiątkowe fotki. Następnie cieplej się ubieramy, bo nie dość że temperatura spadła w porównaniu do dnia poprzedniego, to jeszcze zjazd w dół sprawi, że mogą nam zamarznąć palce ;). Na początku takiego zjazdu zaliczyłem mały fail; butelka wody, którą Wiktor włożył mi na bagażnik zaczęła się dymić (efekt starcia z bieżnikiem) i musiałem biedaczkę zostawić w koszu ;P. I to był długi zjazd w dół, choć drogi były dość dziurawe, istniało ryzyko utraty nie tylko powietrza w oponach ale też zębów.
Mgliste warunkiŚcigam się z P.Jurkiem ;)PostójPanorama
W samym Lądku Zdroju postanawiamy skorzystać z ciepłej herbatki i jedzenia, by nabrać sił przed wspinaczką na Borówkową Górę, na którą zamierzamy dostać się przez Lutynię. Nie było łatwo, wręcz trudniej niż w pierwszym czy drugim dniu, zwłaszcza ostatni pionowy podjazd na 200m w górę, który pokonaliśmy podprowadzając rowery.
Punkt Widokowy nad Biała Ladecka Rynek w Ladkach ZdrojuPierwszy postój w drodze na Borówkowa Mgla bardzo szybko przemieszczala Kapliczka Zrodelko
Na Borówkowej (900m npm) przebiega granica polsko czeska, a przywitały nas informacje o jednym z najwyższych szczycie Złotych Gór oraz wzmianka o historycznych spotkanaich opozycji. Ulokowano tam także wieżę widokową (z racji dużego zamglenia nie było sensu z niej korzystać) i można było skorzystać z baru czy ogniska, rozpalonego przez miejscowych *strażników*.
Jeszcze troche i bedziemy :)Trzeba zalaczyc swiatelka ;) bo za chwile zgubimy sie we mgle Jeszcze blizejI jest Jurek :)Wikyu tez daje rade ;)Junior przeMikołaj w trakcie podjazduPozdrawiam ekipe trail.pl z Borkowkoej ;)Junior odpowiadaPamiatkowe cytatyKielbaskiOdpoczynek reszty
Nie posiedzieliśmy długo i rozpoczęliśmy bardzo fajny zjazd niebieskim szlakiem w stronę Bili Vody - tutaj nie żałowałem tarczówek, choć były odcinki dość niebezpieczne, gdzie mogłoby się skończyć naprawdę źle.
Pozegnanie z CzechamiRaj dla rowerzystówPamiatkowe zdjecie w Bila VodaUpieprzony rowerek Wiktora
I tak oto żegnamy po raz kolejny czeską stronę, udając przez znaną nam okolicę w stronę kwatery. A dzień kończymy grillem wraz z orzechówką i malinówką.
Zasłużony grill
Trasa

28/2014 Kotlina kłodzka - dzień drugi: Rychlebské stezky

Czwartek, 1 maja 2014 · Komentarze(6)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Poprzedniego wieczoru zastanawialiśmy się nad planem drugiego dnia. Uznaliśmy, że będzie lepiej, jak poczekamy do rana ale duże prawdopodobieństwo że pojedziemy w stronę znanego i polecanego kompleksu - RychlebskéStezky.

W nocy dołączył do nas Wikiyu, który przybył z Łodzi zaraz po pracy i w ten sposób było nas 7 w hotelu. Pozwoliliśmy sobie na póżniejszy start, tym razem w stronę czeskiej granicy. Ruszyliśmy przez Paczków długimi i dziurawymi asfaltówkami. Po przekroczeniu granicy mamy do czynienia z zupełnie innym asfaltem, który nadaje się idealnie na szosę (poza wyjątkami, choćby w Bernatricach, gdzie trwa całkowita wymiana nawierzchni głównej drogi w mieście.
Tam byliśmy ;)Lecimy!BS zawsze z nami ;)Uprawa tytoniu bądź chmieluPierwszy raz rowerem!
Mijamy rudego kolarza, który nie reaguje na nasze pozdrowienia, za to jesteśmy świadkami przejazdu zabytkowych aut I motocykli, których właściciele nie mają problemu z pozdrowieniami - mega wielki pozytyw. Gładziutka szosa sprawiła, ze podkręciliśmy prędkość I nie zauważyliśmy, że trzeba zmienić kierunek jazdy i typ nawierzchni w okolicach Vidnawy.
Po stronie czeskiej i od razu inny asfaltAsfalt marzeńCzeskie poleCoraz bliżej celuCerny PotokRowerowy camp
Na przemian jedziemy wzdłuż Černý(ego) potoku aż trafiamy do lasu, w którym delikatnie się gubimy. Tutaj mój bład polegał na zaufaniu do UMP PC, który owszem pokazywał drogi w Czechach ale niestety nie zawierał leśnych dróżek. Na obronę dodam, że nie byliśmy jedynymi, którzy zgubili się w tym lesie, bo spotkaliśmy Czeszki, błądzące po dróżkach. :]
gdzieś tam w lesie
Po krótkich dyskusjach w końcu zdecydowaliśmy się na kierunek jazdy, trafiając nad Plavny Potok a następnie udajemy się w stronę Cernej Vody, gdzie znajduje się cel dzisiejszej wycieczki - centrum rowerowe Rychlebskich Ścieżek.
leśne dróżkiPlavny PotokPolują na mnieZdjęcie profiloweczeski WychodekTo musi być tam!No to jedziemy!
Na miejscu okazuje się że jest sporo ludzi (w koncu święto) i mnóstwo znakomitych sprzętów, głównie fulle ale XC także trafiały się. Ogarniamy trasy, wybieramy zieloną trasę, a pan Jurek zostaje na miejscu. No to zaczynamy jazdę. Mając na sobie strój bikestats byłem rozpoznawalny i miałem okazję chwilę porozmawiać z Izką z W-wy, która konsekwentnie pięła się w górę na swoim fullu.

Wtedy nie wiedziałem z czym mam do czynienia ale im dalej od centrum, tym poziom był coraz trudniejszy. Starałem się być ostrożnym, nie przeszkadzać innym, a przede wszystkim wrócić w jednym kawałku. Niemniej, następnym razem postaram nieco szybciej pokonać trasę. Spotykam Wiktora i wspólnie jedziemy zieloną trasą, zaś reszta obrała kierunek SuperFlow - odważni.
Wikyu obczaja mapęW centrum rowerowym działa warsztatOt taka kładkaWidoki cudownePrzeszkód nie brakowałoPanoramaOt takie tam przeszkodyA teraz ostry zjazd w dółZasłużony odopoczynek dla bike'ow :)
W podobnym czasie dojeżdzamy do centrum i robimy odpoczynek - w końcu zasłużone piwko na miejscu. Widok granatowych chmur sprawił, że podnieśliśmy nasze tyłki, ubieramy się w pokrowce zapierdalając w stronię Javornika. Wprawdzie opady deszczu nas dopadły, ale na szczęście były to zaledwie umiarkowane i przelotne opady. W samym Javorniku skręciliśmy do centrum, pod sam zamek Jansky Vrch, pod którym zbierała się miejscowa ludność w ramach lokalnej zabawy.
Delikatnie sie psuje pogodaCzeska drogaJansky VrchWidok z zamku
Opuszczając Javornik, byliśmy raptem kilkanaście kilometrów od naszej kwatery - wzdłuż granicy trafiliśmy do Bile Vody oraz do Złotego Stoku, a potem przez Błotnicę i Topolę zjechaliśmy do celu.
Wracamy!Tam za miedzą jest PolskaZjazd do Złotego StokuSklepik w Topoli
Świetny wypad, nawet wróciłem w jednym kawałku :P Wiktor śmiał się, ze byłem pierwszym, który pokonał trasę Rychlebskich jadąc 29erem z bagażnikiem :D.

Trasa
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="http://www.strava.com/activities/137741199/embed/5e5443d89bffa7c30f5ba68a188bebf0f00bdf07">