62/2013 | Z wizytą w Obrzycku - kolejna życiówka

Niedziela, 14 lipca 2013 · Komentarze(11)
Kategoria > 200
Uczestnicy

W nocy z soboty na niedzielę wpadłem na pomysł by skoczyć na Morasko - w tej sprawie odezwałem się do Anks, która zna tamten fyrcel. W odpowiedzi otrzymałem jeszcze lepszą propozycję - dojechać do Obrzycka, celem obczajenia terenu nad Wartą.
Przejrzałem mapę, dorysowałem potrzebne trasy i wgrałem do telefonu. Jedynie prognoza pogody nie zapowiadała się zbyt ciekawie; wmordewind na pozimie 6-7m/s i przelotne deszcze. Ale słowo się rzekło, pobudka przed 6, śniadanko i ostatnie sprawdzenie prognozy pogody, a potem wio na poznań, standardową i raczej najkrotszą trasą. Pomimo wmordewindu, do samego Poznania dojechałem stosunkowo szybko, raz czy dwa razy spojrzałem do Locusa, żeby obrać właściwy kierunek. Tuz przy krzyżówce Chartowo/Dymka miałem niespodziewaną kontrolę policyjną, niczym poszukiwany przestępca. Sprawdzono czy rower i telefon nie zostały skradzione i czy nie jestem poszukiwanym Cyklistą :D. Ogólnie całą sytuację opisałem u siebie na blogu.
Po kilku minutach sprawdzania i rozmów z przedstawicielami prawa, w końcu ruszyłem pod blok Anks i ustaliliśmy dalszy przebieg wspólnej wycieczki rowerowej. I odtąd do samego Obrzycka już ona prowadziła / nawigowała ;-). Po drodze zaliczyliśmy Tesco Extra, kupując banany na całą wycieczkę i oczywiście... narzekałem jak bardzo kocham jeździć po mieście; nonstop światła, zjazdy, podjazdy, kostka bauma, płytki chodnikowe, mamusie z wózkami, biegacze itp.itd ;) Ale na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach i sprawnie wyjechaliśmy z centrum na Morasko w kierunku Biedruska. Piachów nie lubię, ale nie było tak przesadnie źle, w wielu przypadkach trzeba było podprowadzać ale tak to drogi szutrowe i polne były dość przejezdne. Ale za to jakie piękne krajobrazy tuż za Poznaniem! Typowy rolniczy krajobraz z enigmatycznie pofałdowanymi zbożami.
@Anks we wsnej osobie
Singielek Im gębiej tym lepiej (Morasko) Na poligonie Wszedzie piachy :P
Do Obornik dojeżdżamy drogą alternatywną do gęsto uczęszczanej z Południa na Północ naszego kraju DK11 i robimy przerwę na obiad w restauracji Zamkowa. a potem tylko jechać wzdłuż Warty do Obrzycka - czasem miałem wrażenie, że nie jestem w Wlkp, a gdzieś na pogórzu. Ruch samochodowy był naprawdę znikomy, ale niestety zmagamy się dość z silnym wmordewindem, skutecznie utrudniającym jazdę. :/ W pewnym momencie zaczęło mnie boleć prawe kolano, co zmusiło do zwiększenia obciążenia tego lewego.
Polska Szkoa Inżynierii Drogowej
Anks wyczaiła nieruchomy most kolejowy nad Wartą w okolicach Stobnicy, należący niegdyś do linii Oborniki - Wronki, a sponsorem całej linii był hrabia Raczyński, który był właścicielem pobliskich dóbr. O tym możecie przeczytać tutaj, ja zaś dopiszę, że most jest w opłakanym stanie i to tak bardzo, że porównując do tego z Dębna (budowany w podobnym czasie) jest nówka funkiel. A mimo to, tutejsza młodzież i tak siedziała na murze pod przęsłami.
By @anks Samojebka w wykonaiu @anks ;-) To także ;-)
Jadąc przez Zieloną górę trafiamy do celu dzisiejszej wycieczki czyli Obrzycko-Zamek, położone tuż nad Wartą, niczym Pyzdry. Znajduje się tam pałac Raczyńskich, wybudowany w II poł XIX wieku, z dostawioną charakterystyczną wieżą zegarową. W obecnej chwili jest własnością UAMu i tutaj urządzono Dom Pracy Twórczej i Wypoczynku czyli defacto organizowane są sympozja, zjazdy czy konferencje oraz imprezy na świeżym powietrzu. Trzeba przyznać że okolica jest bardzo zadbana, a całość dopełnia groźna i wciąż szeroka Warta - nie było widać jej koryta. Z tablic informacyjnych wyczytaliśmy jeszcze o pałacu w Kobylnikach, ale z uwagi na późną porę, musieliśmy odpuścić.
@Anks w akcji ;-)
Obieramy powrotny kierunek, całe szczęście wiatr się nie odwrócił i wiał w plecy, co wyraźnie przełożyło się na średnią prędkość, a także mniejszy ból kolana (tzn. większa kadencja). Właściwie nie wiem kiedy, ale dość szybko dojechaliśmy do Brączewa, przez które przebiegały niegdyś tory (dziś zdemontowane) linii Wronki - Oborniki i docieramy do mostu. To nie był dobry pomysł na sesje zdjeciowe.
"Zakaz? Jaki zakaz?"
Jadąc w kierunku Szamotuł leśnymi duktami, zauważyłem że na mapie jest droga pozwalająca mi na odbicie na DW187 w kierunku Obornik, a dalej do Murowanej Gośliny. Z wiadomego powodu, średnia prędkość nie schodziła poniżej 27-30km, przez co z biegu zdobyłem ponownie Obornik,i a niewiele później wspomnianą Murowaną Goślinę, którą pamiętam z zeszłorocznego wypadu. Tutaj pozwolę na taką refleksję; ponieważ trasa Szamotuły - Oborniki była dość obfita w ścieżki rowerowo-piesze, co się bardzo chwali, to jednak ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Tak wiele, że mogę podsumować poniższym filmem:
W Murowanej Goślinie zatrzymuję się na rynku, by zrobić sobie kolację; banany, kanapki, cola + izotonik. Ostatni raz spojrzałem do Locusa, by sobie odświeżyć pamięć, jak to się jechało przez Zielonkę, Bednary i Pobiedziska. Puszcza okazała się łaskawa dla mnie i pomimo wilgoci to jednak trasa nie była obfita w owady czy błota. I tak tuż po 22 zameldowałem się w domu, marząc o gorącym prysznicu, świeżo ugotowanym ryżu i … spać, bo niestety spałem tylko/aż 3h..
W Zielonce Żegnaj Puszczo, do zobaczenia wkrótce!
Kolejna ponad 200tu kilometrowa i rekordowa wycieczka, pełna pozytywnych wrażeń, z pięknymi krajobrazami, poniekąd realizująca moje cele czyli zwiedzić Wlkp wokół Warty. Teraz pozostaje dać odpocząć kolanom, przejrzeć i wyczyścić rower.
Dzięki Anks za towarzystwo! Czuwaj.
Pozwolę na mala reklamę. Jeśli spodobay się zdjęcia w wykonaniu @Anks, to zalajkujcie @Anksfoto na Fejsuniu :).

61/2013 | Wieczorowo

Środa, 10 lipca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 0

Jakoś tak kryzysowo od samego rana, jedynie kawa podstawiła mnie na nogi ale co z tego, skoro nie pojechałem rowerem do pracy? :/

No ale liczyłem ze przejdzie mi to po pracy. Gdzie tam ale skok po zakupy, spacer po mieście z kumpelą i tak dzień minął. Oby szybko wróciła ochota na rower, mimo złej pogody.

60/2013 | Mistrzostwa Polski MTB - Żerków 2013

Niedziela, 7 lipca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 100
Uczestnicy

O Mistrzostwach Polski w MTB wspominał kilka tygodni temu Micor i już wtedy wstępnie potwierdziłem chęć wyjazdu, zwłaszcza że taka impreza z najwyższej półki była w zasięgu mojej ręki. Poranek nie należał do przyjemnych, bowiem odczuwałem skutki poprzedniego wyjazdu, ale krótka rozgrzewka i dobre śniadanko dobudziły mnie do 80%.

W oczekiwaniu na smsy od chłopaków z Gniezna, podskoczyłem do brata, który wrócił z wakacji i potrzebował pomocy przy swoich rowerach. Otrzymałem smsa od Marcina, że są blisko, zatem podkręciłem tempo i tuż pod Wrześnią przywitałem niczym gospodarz. Po krótkiej rozmowie udaliśmy się DK15 do Miłosławia, gdzie najpierw okupowaliśmy Dino, a potem z bramy podziwialiśmy Fortunkę - cieszy się dobrym uznaniem zarówno u nas jak i w pozostałych regionach kraju.

Następnie zaliczyliśmy park w Miłosławiu, zamek myśliwski “Darzbór” i wzdłuż stawków wróciliśmy na drogę w kierunku Czeszewa. Warta wyraźnie opada ale jak mówił pan przewoźnik prywatnego promu, nadal jest wysoka.

- Wróci pan tutaj? - odezwał się inny biker
- A co ja tam będę robił? - zripostował promowy”

Przez Czeszewski Las a następnie Lutynię i Bieździadów udajemy się do Żerkowa, gdzie z daleka było widać charakterystyczną wieżę telewizyjną, a u jej podnóża wyznaczono tor zawodów. Ilekroć tam byłem, to zawsze widziałem polanę, teraz zmieniła się nie do poznania, wykorzystano walory Szwajcarii Czeszewsko-Żerkowskiej i być może Żerków na stałe zagości w programach mistrzostw i eliminacji MTB.

Bikerzy z Gniezna zauważają szalonych Poznaniaków czyli JPBike i Drogbasa, którzy od rana są na rowerach. Z daleka zauważyłem Radka Lonkę, zaś chłopacy jadą na polankę pod górę - ja im urywam i jadę na spokojnie od tyłu. A co będę się szarpał moim trekkingiem ;-).

I tak w sumie do końca samych zawodów obserwowaliśmy niesamowite zmagania zarówno wśród Pań jak i Panów, będących polską elitą w kolarstwie górskim. Nie mogło zabraknąć Mikadarka, który pojawił się z synem.

Jestem pod wrażeniem każdej zawodniczki, która startowała w tych zawodach, bowiem doskonale było widać jak wiele potu, krwi (dosłownie) i serca włożyły w rywalizację. Pierwsza Trójka była piekielnie mocna, zwłaszcza Maja Włoszczowska, która nie dość, że jeszcze w zeszłym roku walczyła z kontuzją, to jeszcze z trzeciego czy czwartego miejsca przesunęła się na prowadzenie już podczas drugiego przejazdu. Propsy i szacun dla pań, naprawdę!

Ale prawdziwe emocje były przed nami, bowiem ruszyła elita facetów z Markiem Konwą na czele. Ten na samym początku wyrywa do przodu, zostawiając kilkusekundową przewagę, rosnącą z każdym okrążeniem - ostatecznie na oko było ponad 3 minuty luzu. Nie dość, że wyrwał, to jeszcze miał czas na wygłupy. Przepraszam, Konwa nie jechał, on wręcz latał na szalonym Drwalu, gdzie każdy z głową na karku za cholerę by nie zjechał!

Po zawodach, odprowadzamy Poznań do Chrzanu i wracamy do Żerkowa po ostatni dziś prowiant. Tradycyjnie postój na punkcie widokowym i szybki zjazd do Śmiełowa ale niestety rekordu nie było z uwagi na wiejący w mordkę wiatr. Dalej tradycyjny przejazd Tour de Pyzdry i Wartostradą do samej Kolonii Pietrzyków, by w Gozdowie pożegnać się z Gośćmi z Gniezna.

Zdecydowanie udana niedziela. Dzięki za spotkanie, bo jakby nie patrzeć, taki mini terenowy zlocik BS sie zrobił ;-).

Resztę zdjęć z MP w Kolarstwie Górskim znajdziecie na flickr :)

ps: Wybaczcie, że dopiero teraz publikuje ale jakoś tak sie stało, ze nei mam zbytnio czasu w tym tygodniu.

59/2013 | Wielkopolsko-Pałuckie zwiedzenia z rekordem.

Sobota, 6 lipca 2013 · Komentarze(8)
Kategoria > 200
Uczestnicy

O Wapnie
niegdyś wspominał Uziel i postanowiliśmy sobie wpisać to miejsce jako cel w tym sezonie. Rano dostałem smsa od Uziela - początkowo miałem wątpliwości, ponieważ jeszcze 2-3 dni temu miałem dość wysoką gorączkę i przebywałem na L4 ale... czułem się już na siłach, więc odpowiedź była pozytywna. W międzyczasie napisałem smsa do chłopaków z Gniezna, wstępnie Marcin wyraził gotowość w ciągu godziny - pasowało.

Szybkie szykowanko, sprawdzenie roweru po dłuższej przerwie i jazda do Uziela, by potem zatrzymać się pod Biedronką w celu uzupełnienia zapasów na drogę. Tuż po wyjeździe z miasta czułem delikatny chłodny wiaterek wiejący z północy - także pasowało mi. Dałem znać Marcinowi, że jesteśmy w drodze i w sumie dość szybko i sprawnie docieramy do punktu spotkania na wlocie do I Stolicy Polski. Pałeczkę przejmuje Marcin, który wyprowadza nas z Gniezna, wzdłuż obwodnicy, obok miejskiego stadionu i oczywiście poprzez Wenecję.



I zaczęły się pierwsze podjazdy wraz z pięknymi krajobrazami, które będą nam towarzyszyć aż do końca wycieczki. Od czasu do czasu Uziel dzieli się z nami wspomnieniami z wycieczki sprzed wielu wielu lat - popierdalał wtedy szosówką, która zresztą do dnia dzisiejszego jest na chodzie.


Pierwszy dłuższy postój zaliczamy tuż przed Janowcem Wielkopolskim (należący do woj. kujawsko-pomorskiego), raz po raz atmosferę psują przejeżdżające obok nas samochody. Janowiec wita nas remontem i kurzącym się nad drogą białym pyłem. Kurcze, trafiając na rynek stwierdziłem, że to biedne miasteczko, pełno ludzi pijących w południe piwka itp.

Chwila postoju na zdjęcia i cała naprzód w kierunku Wapnia. Idzie zauważyć zmianę krajobrazu na bardziej wyżynny, raz na górę, a raz w dół. I tak trafiliśmy do Wapna. Pewnie się zastanawiacie co takiego w tym Wapnie jest? W 1977 roku dochodzi do tragedii poprzez zalanie przez wody podziemne kopalni, wówczas zapadły się budynki w tym bloki mieszkalne. Będąc na miejscu robimy objazd po mieście, które żyje swoim tempem, ale z dala straszą budynki.


Nie wiem czy ryzykowaliśmy wjeżdżając na otwarty teren w pobliżu budynku ale stan opuszczonych budynków był tragiczny. Te wrzesińskie tonsilowskie budynki wyglądały na bardzo solidne.

Będąc w pobliżu jednego z nich, pozwoliłem sobie na eksplorację. Aż dziw bierze, że tyle złomu jeszcze tam było - niby biedne miasteczko...

Byłem pod wielkim wrażeniem konstrukcji, które przetrwały próbę czasu, zwłaszcza tych pochodzących z Górnosląskiego Zjednoczenia Hut Królewska i Laura.




I na koniec krótki materiał filmowy:


Powoli żegnamy się z Wapnem i ruszamy w drogę powrotną z wiatrem w plecy. Zaczynamy kolejny etap wycieczki czyli Tour De Europe. Zaliczamy stolice państw europejskich czyli Paryż czy Rzym, a nawet Mielno się znalazło. Warto nadmienić, że poruszaliśmy się po przepięknych terenach Pałuk.

Było Rogowo, gdzie przywitałem się z Dinozaurem, a także wymoczyłem nogi w jeziorze Kowaleskim - imho bardzo ciepła woda. I w końcu zaliczyłem te Gołąbki, które chodziły za mną kilka ładnych miesięcy. Muszę przyznać że nawet bardzo ładnie tam było.

W Trzemesznie zarządziłem mały postój na porządną ciepłą kolację, bo inaczej nie dojechałbym do domu. Uziel i Marcin wzięli po hotdogach ja zaś tortillę - nie była to taka tortilla z prawdziwego zdarzenia ale smakowała i nie była taka tucząca.

Z Marcinem żegnamy się tuż przed Witkowem, sami zaś po drodze przeżywamy rozmaite przygody od padniętych akumulatorów w oświetleniu, przez cholerne owady za Witkowem, a kończąc na wściekłym bernardynie, który chyba nie lubił cyklistów, nawet Uziela, psiarza.

Do domu zajechałem tuż po 22.00. Za długo nie siedziałem, wiedząc, ze zaraz będę musiał wstać, bo czekała na mnie kolejna atrakcja w postaci MP MTB - Żerków 2013.

58/2013 | Na zakończenie wmordewind do Poznania

Niedziela, 30 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 100, Wmordewind

Nie miałem konkretnych planów aczkolwiek patrząc na wczorajszy wpis Romulusa, pomyślałem, ze trzeba w końcu zwiedzić północne odcinki Poznania, zwłąszcza rezerwat na Morasku. Skończyło się na okrutnym wmordęwind do Poznania, zwiedzaniu Malty, wizycie u przyjaciół i szybkim powrocie DK92 do samej Wrześni. OT taka fajna niedziela.

Najpierw trzeba było powalczyć z wiatrem (6-7m/s!) ale oczywiście był czas na zdjęcia ;-)
test nad a2 w pobliżu Małej Górki

Rozkopane Garby pod Swarzędzem.


Na Malcie sporo ludzi, spacerowiczów, biegaczy.

Jako, że wracałem DK92, nie miałem okazji na zrobieniu zdjęć (szybki speed, częściowo brak pobocza miedzy Poz a Kostrzynem) ale za Neklą zdarzyła się okazja na postój "stacja odlej się" ;-)


Mural, który został stworzony szmat czasu temu. jeszcze za czasów LO?

Rybki biorą? nad Zalewem

Nowa wystawa fotograficzna "Kolekcja Wrzesińska 4" Nicolasa Grospierre
/45504

57/2013 | a tak se

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 0
Drobne zakupy we Wrześni, objazd wokół Wrześni, skok do Kerampa i do domu. Taki se dzień.

56/2013 | Do pracy / Po pracy weekndzik

Piątek, 28 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 100
Uczestnicy

Piątkowy poranek zapowiadał się dość słonecznie, więc w koncu wybieram się rowerem do pracy, oczywiście do Gniezna DK15. Dla zasady palantów nie brakowało, były wymuszenia, wyprzedzenia na trzeciego ale żaden z nich nie mógł mi przeszkodzić w dotarciu do pracy ;-)

Po pracy miałem jechać do Trzemeszna przez Jankowo Dolne i Wymysłowo ale dostałem smsa od Uziela i cóż, plany się zmieniły. Umówiliśmy się na spotkanie w Witkowie, także w Lubochnii odbiłem na trasę leśną do Piasków, gdzie trasą Trzemeszno - Witkowo dotarłem do celu i to sporo wcześniej.

Dalej z Uzielem udaliśmy się D260 w kierunku Wólki, w Mielzynie mijamy młode siksy, co piły oranżady ale widać było, ze rozpoczęły wakacje ;-). Zaraz po tym skręciliśmy na boczne dróżki, prowadzące do samego Strzałkowa. Stając przy sklepie polskim nie sposób nie przeczytać takiej o to informacji:
Aż się chce napisać: co mi zrobisz jak mnie złapiesz?
Dalej udajemy się w kierunku Pyzdr ale bocznymi, mniej ruchliwymi ale też dziurawymi dróżkami przez liczne wsie.
Dolina Wrześnicy? i pchający rowerek
Jedyni ale zacni mieszkancy
Zakole Wrześnicy w Sokolnikach
Panorama na rozlewiska Warty


I tradycyjnie zdjęcia z mostu w Pyzdrach ;-)




Dla porównania znalazłem filmik z 2010 roku:


Na zakończenie w rytmie Daft Punk Get Luck słońce tak nas zegnało ;)

55/2013 | Co to ma być?!

Czwartek, 27 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 0
Przez wczorajszą kawę, która piłem wieczorem, nie mogłem zasnąć a to tylko oznaczało jedno: na bank nie wybudzę sie na czas. Szkoda, bo poranek był bardzo piękny ale chłodniejszy niż w połowie czerwca. Po powrocie do domu dostałem smsa od Uziela, ze jedzie do Skoja i niestety musiałem odmówić bo byłem zbyt tępy i zmęczony zeby pokręcić.

Ochota przyszła pozno, bo po 21 i kurde zły byłem bo za krótko ubrany, do tego jeszcze zmarzłem :/ Miejmy nadzieje, ze jutrzejszy poranek będzie klawy.

54/2013 | do / z pracy w rytmie Vavamuffin.

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 50, DPD
Jak to bywa w poniedziałki, ludzie są bardzo nerwowi a zarazem ospali. Widać to było na DK15, którzy zajeżdżali mi drogę blachośmrodami, bo śpieszyli się do pracy. Huh ale bezproblemowo i na czas dojechałem do pracy, mimo wiatru z Północy.

Pod koniec dnia pracowego zauważyłem,że zbliżają się ciężkie chmury, które mnie z lekka zaniepokoiły. Nawet tato zadzwonił, zebym uważał, bo zapowiadają deszcze. Mimo ostrzeżeń, postanowiłem wrócić trasą przez Niechanowo i Grzybowo do Wrześni - nawet jechało się dość lekko a i deszcz mnie nie złapał. Gut.

Powrót umilał Vavamuffin, który od dziś jest dostępny w Spotify.

53/2013 | Miał być Poznań a była okolica

Sobota, 22 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 0

Plan był prosty: miałem jechać do Poznania wieczorem, pojeździć nocą po stolicy Wlkp i wrócić o wschodzie słońca. Tyle, że nie.Wyszło tradycyjnie okolicznościowo czyli Trójkącik (Nekla Czerniejewo Września) ale tym razem z dłuższym postojem w Nekli, gdyż w parku odbywała się impreza świetojańska.

Wracając do domu, spojrzałem na księżyc i wydawał mi się coś za duży. szybki reseach na smartfonie dał odpowiedź: Zjawisko superksięzyca. I to w doskonałej kondycji. :)



Nad zalewem wrzesińskim

Dobry przyjaciel na drodze