Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:1120.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:44:19
Średnia prędkość:25.29 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:50.94 km i 2h 00m
Więcej statystyk

172/2017 W odwiedziny na zachód - powrót pod Wielkim Wozem

Wtorek, 17 października 2017 · Komentarze(3)

Ciąg dalszy pięknej jesiennej pogody i żal było siedzieć w pracy ;-) dlatego sobie przedłużyłem weeekend jeszcze o jeden dzień. Z racji domowych obowiązków, na szosę wyskoczyłem dopiero późnym popołudniem i podobnie jak dzień wcześniej, wiedziałem że powrót nastąpi w godzinach wieczornych. 
Dziś dla odmiany prawie seteczka ale głównym puntkem dnia były odwiedziny rodzinki nieopodal Swarzędza. I zaraz jak opuściłem Gniezno, poczułem zmęczenei po poniedziałkowym tripie (KLIK) a w dodatku przeszkadzał chłodny wiatr.  O dziwo, mimo dużego ruchu na trasie do Poznania, nie było żadnych nieprzyjemności. 

W zamian było sporo problemów z dojazdem do celu. Niby wyrysowałem trasę na desktopie, to jednak intelygentne algorytmy chciały mnie poprowadzić przez polne i szutrowe odcinki malowniczej Doliny Cybiny.

Nie tym razem. Ale jakoś dojechałem, z niewielkim opóźnienem. Zaś powrót planowałem mniej ruchliwą trasą (bo przez Sarbinowo i Promno aż do serwisówki) ale znów sie pogubiłem (tzn. trafiłem na szutrowe odcinki, których pełno jest wokół Swarzędza) i dla swietęgo spokoju wrócilem do DW184 i obrałem jedyny słuszny kierunek. 

Ruch był odczuwalnie większy ale  bez  większych tragedii. 

Przed wyjazdem, zmodyfikowałem położenie lampki tylnej - zasłoniętej przez torbę podsiodłową; zamiast na sztycy, wylądowało na tylnym widelcu z lewej strony,

zaś do torby Topeaka przyczepiłem uniwersalna lampkę na klipsa z Decathlonu.

Efekt jak widać - zajebisty. 


Trafił się też mały przypał. Dosłownie na kilometr przed Skiereszewem (obszar nie zabudowany) przedna lampka totalnie rozładowała się i byłem dosłownie w czarnej dupie. Wszak zapomniałem naładować ją w poniedziałkowy wieczór ale systuację uratowała wspomniania lampka na klips (posiadała tryb mrugający i stały zarówno czerwonego jak i białego koloru).

171/2017 Konińskie Rubieże - Licheń / Puszcza Bieniszewska

Poniedziałek, 16 października 2017 · Komentarze(5)

Zastanawialem sie, gdzie w wolny piękny poniedziałek udać się na dłuższą szosowa wyrype. Było kilka opcji ale ostatecznie wybrałem wschodnie rejony i je nazwałem Konińskimi Rubieżami, w których dawno nie byłem a wypadałoby odświeżyć pamięć. Jedynymi rzeczami , co mogło stać na przeszkodzie to wiatr i... ubiór (dylemat z sobotniej seteczki) ale z tym sobie poradziłem, zabierajac ze sobą torbę podsiodłową Topeaka. A do niej zapakowałem: kurtka, bluza, nogawki, jedzenie etc.

Wyruszyłem dużo później niż planowałem (chwilowe prace przy szosie etc) ale jak już ruszyłem, to zatrzymałem się dopiero za Trzemesznem a potem w okolicach Kleczewa.



Standardowo króciutki postój na dawnej granicy prusko-carskiej w Anastazewie.


Nieczynne wyrobiska w okolicy Kleczewa są zalewane wodą. 

i w przybliżeniu:


Dłuższy postój zrobiłem na stacji nieopodal Ślesina (kawa FTW!)

Jak już byłem w Ślesinie, to nie sposób było zatrzymać się przy ośrodku wypoczynkowym. 


Do dzisiejszego celu wycieczki dzieliło raptem kilka kilometrów ale i tak z daleka było widać oczojebne złote kopuły bazyliki, potocznie zwanej licheńskim koloseum.



Była okazja do chwilowej zadumy nad kilkoma ważkimi sprawami ale też podziwanie ile to kasy utopiono. 

I na koniec:

Po drodze spojrząłem na Golgotę:

Pytanie czy owa tzw. ustawa dezubekizacyjna obejmie i te napisy przy Golgocie:

Niby na terenie Sanktuarium rowerem jezdzić nei mozna ale widocznie pewna grupa trzymająca władzę może to robić:

Dobra. Koniec dobrego, trzeba obrać kierunke domu i szczerze powiedziawszy, byłem w czarnej dupie. I wiedziałem już wtedy, że wrócę nieprędzej jak koło 20. Wszak nie musiałem śpieszyć ale... wiecie ;-) po ciemku to nie lubie jezdzić.  Powrót przebiegał przez Goclawice i Puszczę Bieniszewską ale zanim dojechałem do Gocławic, miałem do pokonania ... 3kilometrowy szutrowy odcinek, co stanowiło nielada wyzwanie dla szosy..  Dla takich widoków warto było. 





W Koninie godzina szczytu była imponująca

I tradycyjnie nie mogło zabraknąć zdjęcia z gocławickim titanicem

Gdy uporałem się z ruchliwym odcinkiem DW264, przecinającym Puszczę Bieniszewską, reszta trasy przebiegła bardzo spokojnie. 

Coraz ciemniej i chłodniej


Tak właśnie ... spędziłem poniedziałkowy dzień wolny ;-)

170/2017 OctoberFest czyli kolejne Grande Fondo

Sobota, 14 października 2017 · Komentarze(2)

OD samego rana było pięknie aczkolwiek chłodny wiaterek dał o sobie znać. Nie wiedziałem, w co się ubrać i co tak naprawdę ze sobą zabrać. To mnie niesamowicie wkurza w przejściowych okresach i jakby nie patrzeć, to prosta droga do złapania jakiegoś choróbska.  Mniejsza o to.
Dziś w planach była wizyta w rodzinne strony, zwłaszcza zobaczyć najmłoszego członka naszej rodziny - bratanka, który przyszedł na świat na początku października. A potem wizyta u rodziców, kawka, obiadek i nazad w stronę Trzemeszna.

Po drodze zajrzałem na wrzesiński rynek, gdzie trwał zlot Food Trucków; obejrzawszy tłum, odpuściłem jakąkolwiek konsumpcję 

Pojechałem w stronę Skorzęcina i zamiast na Bieślin odbiłem strone Jerzykowa i Ostrowitych, by dobić do 100km. 
Pewien znany niemiecki leśniczy

Okolice jeziora Ostrowickiego 

W powietrzu dziesątki stad gęsi


Powrót nastąpił już w godzinach wieczornych.


169/2017 Oj Powiało Powiało

Czwartek, 12 października 2017 · Komentarze(1)
Kategoria > 0

W mediach straszyli nadjeściem huraganu Ofelia (w stylu fake news) ale na szczeście obserwuję te bardziej odpowiednie strony, które ostrzegały przed takimi tanimi sensasjami z rodu Faktów. No cóż.. ale dmuchać to dmuchało mocno - na tyle, żę miałem jechać prosto do mieszkania po pracy.
Ale na szczęście ... szybko dmuchnęło z mej łepetyny . 

I taka ciekawostka: Kto tu złamał przepisy? Dodam ze to policyjna Insignia ;-)

168/2017 Miało kiedy padać

Środa, 11 października 2017 · Komentarze(0)
Kategoria > 50

Kolejny dzień z deszczem ale po wtorkowej jezdzie nie przeszkadza to tak bardzo jak kiedyś. Po pracy przez chwile nie padąło, co dało mi nadzieję na powrót do domu w cywilizowanych warunkach. Niestety. BYło gorzej niż rano :/ ale ... cóż swoje wykręciłem. 

167/2017 Deszczowy test

Wtorek, 10 października 2017 · Komentarze(1)
Kategoria > 50

Od samego rana słońce pukało do okna sypialni, zachęcając mnie do porannej jazdy rowerem do pracy. Prognozy pogody były optymistyczne ale kurcze nie wiedziałem, jakie obuwie wziąć ze sobą. Na wszelki wypadek wziąłem właśnie te jesienno-zimowe. W ciągu dnia było ciepło, nawet bardzo - jak na ostatnie dni - i kurde po cichu zacząłem żałować, że nei wziąłem jednak lżejszych SPDków.

Po pracy było stabilnie ale nie tak pięknie a plan zakładał raczej asfaltowe odcinki. Niemniej odbiłem w stronę Jankowa Dln, próbując pobić rekord na tym segmencie ale ostatecznie nic nie wyszło. 

Dalej śmignąłem na Kalinę i tam spontanicznie wykręcilem w stronę Wymysłowa a dalej w stronę lasu, skutecznie osłaniajac sie przed wiatrem. Nie był to dobry pomysł z uwagi na błotne odcinki. 

Do Niechanowa dojechałem od strony Nowej Wsi Niechanowskiej przez Marysin i zaczęło najpierw kropić a potem padać z malutkimi przerwami.
Z jednej strony byłem zły ze zaczeło padać i że do domu wrócę mokry (zastnawiałe się nad wezmawaniem pojazdu technicznego)  ale z drugiej strony miałem ze sobą kurtkę i spodnie z nieprzemakalnego materiału oraz buty. 

W ten sposób kupiłem kolejną godzinę jazdy rowerem w deszczu. 

TRENING MUSI ZOSTAĆ ODBYTY! ;-)


166/2017 Poniedziałkowy niedoszły szosing z #wmordewind

Poniedziałek, 9 października 2017 · Komentarze(0)
Kategoria > 0

Był sobie poniedziałkowy słoneczny choć wietrzny poranek a ja od rana startowałem na mały trening przed pracą. W jedną stronę było przepięknie ale powrót do biura był utrudniony z powodu wiatru.. a przepraszam, WMORDEWINDU. I tak cieszę się, że po przymusowej przerwie pogodowej, mogłem pojezdzić na szosie - mimo szokująco niskiej temperatury .  Oby pogoda tylko sie utrzymała do konca mojej pracy. 


No własnie, utrzymała się, co było jedyną niestety pozytywną informacją tego podwieczoru. Wyjeżdżając na północne rubieże pierwszej stolicy Polski zetknąłem się z niszczycielską mocą wiatru, spychając mnie raz do rowu a raz do środka jezdni (po zmianie kierunku). Miałem nadzieję, ze zdobędę chociaż Kłecko ale gdy ustawiłem się idealnie pod wiatr, ujrzałem Jeźdźców:

Zastanawiałem się czy jechać naprzód, bo może przejdzie bokiem ale .... nie zaryzykowałem, zarządziłem odwrót na Gniezno. I tak delikatnie mnie deszcz złapał a pół godziny później delikatnie rozpadało. Ogólnie nie chciałem wracać ale ... nie miałem zestawu na deszcz przy sobie ;-)


165/2017 GlutoMoreno // test butów

Sobota, 7 października 2017 · Komentarze(2)
Kategoria > 50

sobotnia pogoda nie nastrajala do dzisiejszego tripu ale chęć testu butów jesienno zimowych była dużo większa i w południe wystartowałem z pierwszej stolicy Polski.
Warunki chyba idealne bo nie musiałem ubierać deszczowki a jeśli już to przez chwilę popadala mzawka. Jedynym problemem byl wiejacy zachodni wiatr ale ostatecznie po zmianie kierunku jazdy (na wysokości Nekli) współpracował aż do samego Trzemeszna. A skoro byłem w okolicy Wrześni to wpadłem w odwiedziny do rodziców.
----
W temacie butów to znów wydatek rowerowy ;) choć mocno dyskusyjny pod kątem zapotrzebowania. Skoro sobie radziłem turystycznym spd wraz z grubymi skarpetami i kondomem na buty, to po co te z goretex? Ano właśnie po to, żeby się zabezpieczyć przed zimnem czy wilgocią i nie martwić się błotem. Czas pokaże, czy to był dobry pomysł. Pierwsza jazda zakończyła się bardzo pozytywnie. 

164/2017 Jak zostać Commuterem w deszczowy dzień?

Piątek, 6 października 2017 · Komentarze(1)
Kategoria > 0, DPD

Miałem świadomość, że  pogoda po wizycie Ksawerego troszku sie zdestabilizuje, to jednak tkwiła gdzies nadzieja, ze ... wypogodzi się. A gdzie tam, z przerwami na słońce padało i wiało, dlatego też cele na piątkowe krecenie były maksymalnie proste: dojechać do pracy i wrócić do mieszkania. A żę pada? cóż ... "SORRY, Taki klimat mamy" takie tam powiedzenie pewnnej minister. 

Przed pracą odnotowałem niezbyt ciekawe zdarzenie na DK5/DK15: 

Drodzy kierowcy... nogi z gazu. i wiecej rozwagi, zwłaszcza w jesiennej aurze. 

163/2017 Przed nadejściem Xavery // pałac w Łabiszynku

Czwartek, 5 października 2017 · Komentarze(3)
Kategoria > 0
Od samego rana wisiały ciężkie chmury, zwiastujące nadejście Ksawerego ale ... Sorry, taki klimat mamy i nic z tym nie zrobimy.

Coraz częściej myślę o powrocie do porannych rundek przed pracą na czas jesienno-zimowej aury, jak to robiłem w zeszłym roku.  I takoż zrobiłem. Po pracy pogoda była na tyle stabilna

ze pojechałem sobie na północ, by pobłądzić gdzieś

i wyjechać w okolicach Łabiszynka, gdzie moim oczom ukazał się pałacyk... a właściwie ruiny pałacu. OT Historia jest bogata, to jednak los jest niemal zgodny z resztą pałaców, które należały niegdys do PGR.

Dalszą eksplorację pałacu utrudniały zwalone drzewa i leżące na ziemi kable ze słupów energetycznych niskiego napięcia. Lepiej nie prowokować.

No dobra zajrzałem przez dziurę do środka

Ktoś zarzykuje i wejdzie  na dalszą eksplorację terenu? ;-)