Od rana totalnie wariactwo, bo sie okazało, ze miałem gumy w obu kołach i trzeba było ratować je. Całe szczęście ze ten rajd, na który sie niby zgłosiłem, był w mojej miejscowości.
I tak, bez powodu, zabezpieczaliśmy cały przejazd, dając znać mieszkańcom, ze my to porządne Chłopaki jesteśmy ;).
A potem plan sie nie wypalił - miałem pojezdzić rowerem - ale z uwagi na imieniny rodziców, trzeba było poświęcić cały dzień. ALe przynajmniej wyremontowany przeze mnie rower spodobał się mamie ;).
Dawno nie byłem po drugiej stronie Warty na południu, gdzie można było złapać 3 kesze. W dodatku dochodzą uczuciowe wspomnienia ale o tym nie bede pisał.
Wybór trasy był raczej przemyślany i postanowiłem dla serwisu Trail.pl przejechać dwoma szlakami i porobić zdjęcia.
Otwarcie przyznaję, niektóre fragmenty tras były pokonywane pierwszy raz w życiu ale bardzo mi się one spodobały. Najgorszy moment to 5km trasa w lesie, gdzie dominował piach wraz z muchami końskimi. To tam ośka o sobie dała znać ponownie i raczej wymienię na coś konkretniejszego.
Z myślami byłem z dziadkiem, który jezdził bardzo dużo rowerem z czasów II WŚ i który mieszkał w okolicy Orzechowa. Byłem ciekaw, jakimi trasami on jezdził do nas, do Wrześni i przypadkiem nie przez las.
Pierwszego kesza dorwałem na promie w Dębnie. Trzeba było zadbać o dyskrecję, bo ludzi było mnóstwo.
Kolejny keszyk był schowany pod wieża przekaźnikową i wyglądał dokładnie tak:
Po ostatniego kesza trzeba było pojechać do miejsca zwanego Punktem Widokowym, gdzie naprawdę przy pomocy lornetki jest co oglądać. Klik na większe zdjęcie Z tym ostatnim keszem to był niezły przypał, bo co chwilę ktoś się tam pojawiał i znikał, nie dawając mi spokoju.
Powrót przez Pyzdry, bowiem prom w Pogorzelicy był nieczynny (jeszcze) z powodu przeglądu technicznego.
Trasa wyglądała tak:
W planach miałem zdobyć jeszcze 2 kesze, ale to odłożę na poźniej ;).
Muszę przyznać, że jestem w szoku! pogoda się diametralnie zmieniłą i stała mniej pewna. Dlatego jestem zmuszony zmienić plan na piątkową wycieczkę (wczoraj o tym wspomniałem). Niedawno odkryłem, ze niedaleko Tesco budują ścieżkę rowerową z kładką na Wrześnicy - ma to związek z budową drogi rowerowej od Słupcy do Wrześni, wzdłuż drogi krajowej 92. Wprawdzie od dawna istniała dróżka między Słupcą a Wólką, lecz kumpel dał cynka i.. okazuje się ze budowa dalej trwa i idzie w kierunku Wrześni. CO bardzo mnie cieszy.
Popołudniu przyszło wręcz zbawienie - burza i chwilowe gradobicie - które skutecznie obniżyło temp powietrza. Wieczór bardzo przyjemny, więc zerwałem się na rundkę po okolicy.
Chciałem zrobić nieco większą traskę ale przypomniało mi się ze spałem tylko 2h więc wolę nie przemęczać organizmu. Ale w trakcie jazdy wpadłem na pomysł, aby z czwartku na piątek (nad ranem) wystartować gdzieś w dłuższą trasę, w której bym pozbierał kesze.
Teren to raczej Szwajcaria Czeszewsko-Żerkowska, Solec Wlkp, Krzykosy Środa.
To był ciężki dzień. Od rana pociągiem do Poznania na uczelnie, nad mgr popracować, gdzie było jeszcze gorzej niż poza miastem. Nie wspominając, ze w pociągu było extra. Musiałem zatem pozwolić na małą rekreację i po raz kolejny, jak na cyklistę przystało, pojechać na zebranie w sprawie grupy rowerowej. I tak przerobiliśmy status, pogadaliśmy o planach i sponsorach. Za tydzień kolejne spotkanie, kolejne sprawy do omówienia.
No a wcześniej trafił mi się niezły przypał [łańcuch/uśoka/*] i nie było się bez chirurgicznej interwencji u u Kerampa, który użyczył mi narzędzia - dzięki ;))
A potem to tylko Tesco, którego bardzo chwalę bo przestawili parking rowerowy i teraz pilnuje nie tylko ochrona ale i Wielki Brat (oby to nie była atrapa). nocne zdjęcie ;)
Zapomniałem, jak to się jeździ nocą rowerem. W sumie wyjechałem po 21 na małe zakupy do Tesco ( baterie w lampkach trzeba wymienić, mimo ze jeszcze dobrze świecą) ale skoro byłem we Wrześni, to zadzwoniłem do kumpla i tak zeszło do plenerowego piwa (oczywiście, ja nie piłem).
I tak jakoś czas minął, iz zrobiła się godzina 1:00. W końcu dotarłem do Tesco, kupiłem to, co chciałem a potem z ciekawośći przejechałem się nową ścieżką rowerową, którą budują w pobliżu. Stanęli na etapie budowy kładki nad Wrześnicą. Muszę powiedzieć ze jest to całkiem fajny pomysł. I brawa za realizację.
Po ostatnim rajdzie stwierdziłem, ze mam brudny rower i w ogóle wstyd sie nim bujać po mieście. Nie pamiętam kiedy czyściłem łańcuch ale nigdy nie zapominałem o oliwce. Dziś przyszedł czas na konserwacje łańcucha, łącznie z likwidacją luzu na tylnej ośce - przesmarowałem kulki, wyczyściłem alusa wraz z szprychami no i te cholerne hamulce wyregulowałem.
Przed 20tą ruszyłem na rower i w telefonie odpaliłem radio internetowe DI.FM, na którym leciała radiowa audycja Armina Van Buurena - A State Of Trance. Nieźle mnie napędzała. :) Chyba będę to praktykował.
Powyższe zdjęcie zrobiono na mostku nad Wrześnicą w Gozdowie
Trasa: Września → Chwalibogowo → Osowo → NWK → Zieliniec → Bieganowo → Gozdowo → Września
Od pewnego czasu z paroma rowerzystami z miasta pracujemy nad grupą rowerową w mieście. I w tym celu spotkaliśmy się aby obgadać co i jak, opracować harmonogram i..podzielic się z pracami - w końcu to ma być stowarzyszenie, więc trzeba przygotować status, zarząd itp.
Z mojej strony będzie trzeba popracować nad stroną WWW i relacjami z wypadów grupowych.
Miałem wątpliwości, czy chcę jechać na rajd po wczorajszym urodzinowym grillu koleżanki. Ale skoro umówiłem się z ekipą (Jasiu i Tomek) i sam im to zaproponowałem, trzeba było ruszyć dupsko. Jedna z wielu utwardzony ścieżek w lesie Widok na Golęcin Udało mi się zawitać na Golęcin i Sołacz, pomykając przez pół miasta całkiem fajnymi ścieżkami rowerowymi (czerwono-niebieski szlak). I tak dojechałem na Maltę, gdzie spotkałem się z tą ekipą. Potem już tylko kierunek Puszczykowo. Po drodze zaliczyłem słup oświetleniowy - zasada nr 1: nie baw się telefonem na ścieżce! . Przejeżdżając przez Starołękę, spotkaliśmy kolejną grupę, biorącą udział w tym rajdzie, która w zasadzie uratowała nam dupsko, uświadamiając nas, ze nie ma sensu jechać do Puszczykowa, skoro punkty po drugiej stronie Warty.
Jednym z 5 zadań było strzelanie na strzelnicy
A to już na mecie (w tle widać grupę rowerową z Kościana):
Meta usytuowana tuż przy brzegu Warty, miałą szeroką polankę, gdzie kazdy mógł odpocząć i skorzystać z płatnego (niestety:P) cateringu.
Zaliczyliśmy na spidzie 3 z 5 punktów. Ogólnie trasa była niezwykle malownicza i pełna...niespodzianek w postaci piachu, korzeni czy szyszek. Niemniej pierwszy raz zaliczyłem.
Z powrotem postanowiliśmy wracać w kierunku Poznania niebieskim szlakiem, który już opisałem na trail.pl
Mostek nad Wartą w lesie Debina
Panorama (kliknij zeby powiększyć):
Tereny, które znajdą się między Starołęką a Wildą to naprawdę świetne miejsce na tzw. miejski outdooring. Malta to przereklamowane i zbyt wylansowane plejbs w Poznaniu ale z drugiej strony na szlaku nie było przypadkowych rowerzystów - mijało się profesjonalistów i oddanych amatorów (takich jak ja).
Dość niespodziewany i spontaniczny wyjazd do Poznania na urodziny Ani. Jako że w niedziele rano byłem umówiony z ekipą na Rajd Rowerowy Radia Merkury, to postanowiłem zabrać ze sobą rower i przenocować.
Troszkę pobłądziłem po Poznaniu :D Całkiem niepotrzebnie ale nie narzekam - pozwiedzałem kilka nowych miejsc a z pomocą przyszedł telefonik z nawigacją.
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger