Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1522.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:19
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:72.48 km i 2h 58m
Więcej statystyk

48/2013 | Do Pracy a potem Babskie Jeziora

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 50, DPD
Uczestnicy

Poniedziałek to najbardziej znienawidzony dzień tygodnia bo trzeba 'zresetować się' i wrócić do pracy. Ale nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło i zamiast autem, pojechałem do pracy rowerem. Standardowo trasą Września - Gniezno, którą od dłuższego czasu jeździ mi sie dość rewelacyjnie i nie ma strachu przed TIRami czy innymi pacanami.

Po pracy postanowiłem wrócić przez Czerniejewo do domu i o dziwo spotkałem się z Micorem, który także wracał do domu. Dawno z nim nie rozmawałem tak f2f. W Czerniejewie dłuższy postój pod biedronką i nagle pomyślałem: a czemu nie Babskie Jeziora?

Konie




Obawiałem się trochę leśnego szutru i pachu, bo mój tir za bardzo nie lubi tych dróg, o dziwo w nowym papciu trzyma sie pionu - kwestia wyważonych sakw? Nad jeziorem niewielka grupka ludzi, przeważnie młodych a nie brakowało takich, co się kąpali ale w sumie im się nei dziwie, bo była bardzo ciepła woda.




A do domu to przez Nekielkę, Neklę i Targową Górkę - przepiękny podwieczorek. A jutro trzeba zmienić łańcuch i odkurzyć rower po dzisiejszej jezdzie po piachu i szutrach.

47/2013 | Okolicznościowo

Niedziela, 16 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 50

Z pewnych osobistych powodów, na rower mogłem wyskoczyć dopiero popołudniu ale ... ale nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło. Trasa raczej standardowa, rekreacyjna ale za to z ciekawymi ludźmi, których spotkałemna trasie.

Nad zalewem i w cetrum jak zwykle pełno ludzi, podobnie jak na trasie do Czerniejewa. Niby tempo rekreacyjne, to nóżka tak zapodawała, ze srednia oscylowala blisko 27km/h. Za Czerniejewem mijam dziewczynę na rowerze, do której zagadałem i w ten sposób do samej Nekli rozmawialiśmy o treningach, rowerach i biegach. No trzeba przyznać, że ma dziewczyna ciekawy plan na ten rok i trzymam za nią kciuki.

Wyjeżdżając z Nekli dostrzegam kolejnych bikerów, podrywających młode dziewczyny siedzące na ławkach - hehe, niezły ubaw i rzeczywiście niezwykle towarzyscy byli. Jak sie okazało, jeden z nich jechał do Środy Wlkp a drugi wraca do Wrześni zatem powrót do miasta przebiegał w dobrym towarzystwie. I tutaj miałem okazję poznać opinię właściciela Meridy na 29" kołach.

Za i przeciw, wady i zalety - to wszystko robi sie dość pogmatwane :x.

46/2013 | Gołuchów

Sobota, 15 czerwca 2013 · Komentarze(9)
Kategoria > 100

W nocy z piątku na sobotę zaplanowałem sobie trasę na Koniec Świata, z przejazdem przez Marszew i Gołuchów (ponad 240km) - jako istotne cele do zdobycia. Ustawiłem budzik...który mnie nie zadziałał - taka karma, legenda o budzikach na androidzie. Zatem pozostaje tylko Gołuchów (i Marszew po drodze).



Wyjazd tuż po 9AM, Uziel nie jedzie, bo boi sie dziurawych dróg na swoich Slickach (wszak nie było ich za wiele ;-) i jadę na Pyzdry, gdzie zrobiłem pierwszy zakupowy przystanek - woda, banany i ciastka. Następnie fragmentem Tour de Pyzdry dojezdzam do Rudy Komorskiej i odbijam na Lisewo - widzę, że podobnie jak w Pyzdrach Warta, Prosna rozlała i podtopiła lokalne łąki ale zauważam także, ze powoli woda opada. I tutaj zorientowałem się, że jadę trochę inaczej niż zaplanowałem ale nie szkodzi bo miałem widok na piękne wzniesienie Szwajcarii Czeszewsko-Żerkowskiej. Mijam wszelakie wsie i miasteczka, będące dość charakterystyczne dla tego subregionu, mnóstwo małych i zaniedbanych gospodarstw, nierzadko sypiące się budynki gospodarcze. Trochę żal sercu się robi.



Pierwszy poważny postój zrobiłem w Marszewie - w miejscu gdzie tato chodził do szkoły - miałem szczęście, że trafiłem na jakieś Dni Pola, bo dopiero co sie rozkładali przedstawiciele firm a ja spokojnie mogłem pojezdzić tu i tam.





Do Pleszewa był rzut beretem, przecinam DK12, błądzę po rynku i odnalazłem alternatywną drogę do Gołuchowa - muszę przyznać, ze pomimo strasznego widoku dworca PKS, rynek w Pleszewie jest piękny, co więcej za darmo wifi mają ;-).



Kolejny dłuższy postoj to w Gołuchowie, gdzie znajduje się park, zamek czy hodowla zwierząt leśnych. Ten Park to swoiste arboretum, będące Ośrodkiem Kultury Leśnej. Twórcami tego parku są: Izabella hr Działyńska z rodu Czartoryjskich, Jan hr Działyński oraz ogrodnik Adam Kubaszewski. Teren parku to obszar wynoszący ponad 158ha, obejmujący ~3.kilometrowy odcinek Doliny Rzeki Ciemnej, będącej dopływem Prosny. Mówi się o ponad 80 tysiącach drzew, sporo z nich to okazy pomnikowe oraz niezwykle rzadkie odmiany w skali europejskim. Skoro mowa o parku, to oczywiscie nie sposób ominąć pokzazowej zagrody zwierząt, gdzie można spotkać hodowle żubrów czy koni polskich, pochodzących z Roztoczańskiego Parku Narodowego. Warto tu zrobić dłuższy odpoczynek, zwłaszcza ze przebiega tutaj szlak TTR.









PO tym wszystkich obrałem kierunek Września ale koniecznie chciałem zatrzymać się nad malowniczą Prosną. I tak o to trafiłem do D442 Kalisz - Września, w przeciągu godziny byłem już w Pyzdrach.Zatrzymałem się na parkingu, aby dać stopom odpocząć. Doszło też do spotkania z Romulusem . Następnie Wartostradą pognałem do Samarzewa i bocznymi drogami na Wrześnię.







PAtrząc na trasę, to wyszła niezła ósemka :D

45/2013 | Do Pracy / Po pracy Lubochnia i Skorzęcin

Środa, 12 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 100

Pogoda od samego rana była cudna a do tego praktycznie bezwietrzne warunki, więc śmiało śmignąłem do pracy rowerem. Wyjechałem ciut później ale o dziwo zdążyłem do pracy, do tego zakupy po drodze - wszak śniadanio-obiad trza zjeść ;)

W pracy zastanawiałem się, gdzie by uciec popołudniu, bo do domu nieśpieszno a i potrzebowałem takiego aktywnego odpoczynku. Postanowiłem przejechać sie do Skoja, do którego też wybierał się Uziel. Skorzystałem z wcześniejszych zapisów gpx i pojechałem w kierunku Wierzbician.




W Lubochni zrobiłem krótki postój, by w końcu zobaczyć jezioro Wierzbiciańskie - trzeba przyznać, ze teren jest atrakcyjny ale woda chyba zbyt zielonkawa :P.



Po drodze spotykam żwirownię, którą znam z innej strony i była to okazja na krótką sesję foto (jak zawsze :P). Dalej pojechałem w kierunku Gaju / Sokołowa lasami, przecinając drogę Trzemeszno - Witkowo (bodajże żółty szlak). I w końcu z Sokołowa do OW w Skorzęcinie to było rzut beretem.




I tak jak planowałem, w Skorzęcinie byłem grubo ponad godzinę, obserwując otoczenie a jednocześnie wcinając zamówioną w źródełku zapiekankę. I doszedłem do wniosku, ze coś za dużo podstawówki i gimbazy w tym miejscu. Oczywiście byli tacy, co się kąpali. I w końcu nadjechał Uziel - pogadaliśmy parę minut i musiałem wracać do domu a przynajmniej tak planowałem ;-),



Wyjeżdżając z ośrodka wykręciłem w lewo, sprawdzając dokąd ta droga zaprowadzi mnie. Ku mojemu zdziwieniu, w tych rejonach było spore osiedle jednorodzinne oraz wielki skrót w porównaniu do szosy - czyżby sposób na ucieczkę przed korkiem w sezonie letnim?



A dalej polnymi dróżkami śmignąłem przez Wiekowo i Ruchocin(ek) do Mielżynia - zadzwonił Jasiu z propozycją wspolnej przejazdki. I tak dojechalismy do Wrzesni, gdzie złapalem panę :/.. Nowa opona w drodze.

Trasa

44/2013 | wieczorowo spokojnie

Poniedziałek, 10 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria > 0
Dzisiejszy dzień potraktowałem jako odpoczynek. MIałem nie ruszać roweru ale jakoś nie chciało mi sie jechać autem do miasta po zakupy. Wcześniej Uziel próbował mnie naciągnąć na trójkątną rundkę ale mięśnie niestety odmówiły współpracy.

Spotkałem sie z nim na rynku, kawałek wspólnej trasy a potem jechałem w swoją stronę. Ot.. chilloucik ;)

43/2013 | Rajd Fortuny 2013 Miłosław - Hermanów

Niedziela, 9 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 100
Uczestnicy

W nocy Kkkrajek zaproponował mi wspolną przejazdkę w ramach Rajdu Fortuny 2013, na którą wybiera sie z MikDarkiem i tatą. W zasadzie nie odmówiłem, choć zastrzegłem, ze wszystko zależy od samopoczucia. A to rano było w porządku, więc szybkie śniadnko, sprawdzanie czy wsio gra po wczorajszy i zapierdalanko do Miłosławia... pod Pałac dojechałem ze średnią 29.2km/h.

Wspólnie odjedżaliśmy jako ostania grupa i dość szybko zweryfikowaliśmy, ze robimy własny trzyosobowy team - nie zeby przeszkadzali ale najbezpieczniejsza jazda jest w małych grupach. Niemniej, nie spodziewałem się ze tylu rowerzystów wstawi się na starcie w Miłosławiu już szczególnie na mecie w Hermanowie!

Jedziemy swoim tempem w kierunku przeprawy promowej, rozmawiamy w trójkę, wspominając wycieczki, wyprawy keszowe i rowerowe. W Nowej Wsi Podgórnej rzeczywiście Warta "roztyła" się ale na potrzeby rajdu prom działał... I powstał ponad godzinny korek, co podsumowaliśmy wspólnie:
- Pyzdry?
- Przecież tyle czasu czekać nie będziemy
- Zatem jedziemy


I choć tu nie widać, to praktycznie czułem sie jak w górach. taka sytuacja

Lgów
Dębno

Na pierwszy punkt w Śmiełowie dojechaliśmy dość szybko, z przerwą zakupową w Pyzdrach. Ja wprawdzie udziału w konkursie nie brałem i podobnie jak w zeszłym roku, byłem bardziej strzelcem / obserwatorem. Dalej do Lgowa pod zabytkowy kościółek a potem do Dębna. I finiszowaliśny w folwarku konnym Hermanów.

Nie trzeba mieć ferrari, wytarczy prywatny helikopter i prywatna petrochemia ;D
Jak to w folwarku bywa, różne zwierzęta i ptaki mieszkają. Tutaj np. Kozy.
Strusie

Atmosfera rodzinna rowerowa, zatem godnie dzisiejsze święto rowerowe uczciliśmy. Mikadarek musiał lecieć do domu a my z Kkkrajkiem trochę później, przed 1PM, wyjechaliśmy.



Postój przy keszu, który serwisował Krrajek


Do domu powrót DK11, aż do Brodowa a potem bocznymi do samej Środy, gdzie złapałem panę - tjaa kevlarowe opony ale jestem zdziwiony, ze po 3k kilkometrach opona na tyle jest już slickowa. Czyżby musiał ją na przód zamienić?

A na mecie dzisiejszego dnia: Grill zamiast obiadu oraz ciepłe mleko z miodem.

Trasahttp://www.navime.pl/trasa/127805

Na trasie były obecne kaczki dziennikarskie z WW i NW (polecam to drugie, bo byli do końca)

42/2013 | Pojezierze powidzkie po raz pierwszy (w tym roku) i spotkanie 3.stopnia z wąskotorową kolejką

Sobota, 8 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Kategoria > 100
<big></big>
Zawsze jest coś do zrobienia w soboty, dlatego też w moim przypadku wyjazd był możliwy dopiero w okolicach południa. Uziel już wcześniej wyruszył do Skoja a ja...pomyślałem, zeby objechać w koncu powidzkie jezioro ale nie po piaskach a jeno po asfalcie.

Szybki pogląd na prognozę pogody, która nie miała dla mnie zbyt wesołych informacji ale...zaryzykowałem. Szybko śmignąłem przez miasto, spojrzałem na panów w radiowozach i tyle mnie było we Wrześni. Za Grzybowem zauważyłem, ze idą gratanowe chmury, stwierdząc ze będzie pizgać we Wrześni. Dałem cynka Uzielowi, który testuje od wczoraj slicki. Hehe, odgraża mi, ze tym razem on będzie zapierdalał po drogach ;-))

Do Witkowa dojechałem dość szybko, ze średnią oscylujaca na poziomie 28km/h i na podjezdzie spotykam wracajacego ze SKoja Uziela. Szybka wymiana zdań i jedziemy dalej.

A za Witkowem zauważyłem kłeby ciemnego dymu, jakby się paliło..im bliżej tym bardzie zalatywało koksem ale wkrótce otrzymałem odpowiedz..




W każdym razie mamy sezon na podróżowanie Gnieźnieńskiej Kolei Wąskotorowej, która posiada bogatą historię i jak się okazuje - wspolny mianownik z Wrześnią. Wiecej info o GKW - http://www.gkw-gniezno.pl/

Niezłe chmury się gromadzą.


W Powidzu odbijam na Przybrodzin i zaczyna się pseudo-droga :/, która kończy sie dopiero w Sierniczach Wielkich (tzn. niektóre odicnki były dość przyzwoite).


Dojezdzając do Anastazewa, zaczęło padać... a właściwie lać ale zdązyłem uciec na przystanek PKS - pierwszy przymusowy postój. I wtedy poczułem sie dość dziwnie, nie umiałkem określi co to może być ale lecimy dalej na Giewartów przez Naprusewo i Kosewo. I nagle przed Giewartowem poczułem, jak żołądek świruje, uniemożliwiając dalszą jazdę..i musiałem awaryjnie wylądować przy restaruacji na przeciwko Kościola.



Stojąc nad jeziorem przyglądam się zbliżającej chmurze deszczu i podjąłem decyzje ze tu przeczekam.




Prwie godzina przerwy, która nie dość ze nudny to jeszcze straciłem siły przez ten żołądek. I zastanawiałem sie czy dalej jechać....W sumie nie mam innego wyjscia jak dojechać do Słupcy i skorzystać z KW. ..


Po drodze mijam grupę rowerową z Warszawy, która udała sie w pielgrzymkę do Gniezna. I właśnie szukała lepszej drogi do pierwszej stolicy, bo ta na Polanowo wyglądała dość tragicznie po ulewach.

Dojezdzając do Słupcy, skoczyłęm do lidla po banany, zeby podładować energię na powrót do Wrześni - niestety drogę na Pyzdry sobie odpuszczę.


Tak na zakończenie - reklama Techpaku ;-)

W drodze powrotnej poczułem przypływ energii także znów podniosła się średnia prędkość. Dojechałem do domu, zjadłem obiadokolację i żołądek choć trochę sie uspokoił.

41/2013 | Night Riders czyli nocna jazda po okolicy

Czwartek, 6 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Kategoria > 50
Uczestnicy
Podobnie jak wczoraj, dopiero pod wieczór byłem wolny i w ramach odpoczynku mogłem wyskoczyć na rowerek. Napisałem do Uziela, czy jest chętny na jakiś rowerowy spacerek. Odpowiedz jak najbardziej pozytywna.

Zatem kierunek Września. Przy okazji odebrałem nowe zamiówiena od Uziela i od razu przestestowałem izotonik o smaku pomaranczowym - daje rade :)Zorientowałem się, ze nie mam wody w bidonie, więc szybciutko pod Lidla.

Przy okazji spojrzeliśmy na parking rowerowy, czy coś ruszyło się w sprawie rowerowego parkingu - za mało miejsca, co widać na powyższej fotce. I jedziemy dalej przez miasto, następnie przez park by potem jechać w kierunku drugiego parku wzdłuż Wrześnicy. Nieopodal mojego byłego liceum można było zauważyć patrol policyjny, który zatrzymał rowerzyst(k)ę do kontroli. Czyżby i we Wrześni zaczęły się polowania na rowerzystów celem podreperowania budżetu Rostowskiego?




Nad zalewem wuchta biegającej, spacerującej czy jezdzącej na rowerach wiary. Mikro-odpowiednim poznańskiej Malty. I dalej, wciąż wzdłuż Wrześnicy, śmigamy w kierunku Marzelewa, z nadzieją że będzie sucho. Tak było, przynajmniej na początku, bo za opuszczoną osadą w kierunku Czerniejewa, to była istna błotna tragedia połączona z plaga ssąsych komarów / komarzyc (zwał jak zwał :P). Padła decyzja o nawrocie do Nowego Folwarku i zrobieniu kółka przez Czerniejewo i Neklę.

Była to trafna decyzja, mimo mlecznej mgły, która powstała na licznych rozlanych łąkach, otaczających lasy. Był to niepowtarzalny a zarazem groźny widok - warto dodać, że wszystko było wilgotne.

Wracamy do Wrześni obok DK92 a potem przez 5km poboczem; jadę przodem, Uziel na tyle. Co jakis czas sprawdzam czy jedzie za mną. Pierwszy raz, jest, drugi raz jest... dobre oświetlenie. Trzeci raz i od razu WTF?! Skąd się wzięła ciężarówka?! Czyżby Uziel zamienił się w ciągnik siodłowy, niczym Optimus w transformersach?!

W domu byłem dopiero po 23.

40/2013 | Wieczorne smerfowanie po okolicy

Środa, 5 czerwca 2013 · Komentarze(5)
Kategoria > 0
Po kilku godzinach spędzonych w pracy zza biurkiem i dodatkowo koło domu, postanowilem dotlenić się przed snem. Tak myślałem, gdzie by tu skoczyć ale nic konkretnego nie przychodzi do głowy.

Więc zrobiłem standardowe kółeczko po okolicy. Zaciekawił mnie bilboard Smerfnego Przedszkola i nawet mnie to rozbawiło - pamiętacie bajkę, nie? :)

Pognałem dale i na zachodzie widzę czerwone słoneczko przykryte chmurkami i w tym momencie zaczęło mżyć. No cóż dalej lecimy przez Kaczanowo do Wrześni aż wylądowałem na rynku.

Dobry sprzęt to podstawa ;-)

Ogólnie ta pogoda nie nastraja pozytywnie do wycieczek rowerowych ani tym bardziej wyjazdów do/z pracy. Co więcej, przypomina mi dzisiejszy żartobliwy wpis Zucha:
. Zastanawiające, prawda? Swoją drogą, polecam jego blog :)

A na koniec, od niedzieli obserwuję pewne ukąszenie / ugryzienie przez jakiegoś owada. Póki co, to strasznie szwędzi ale nie boli i twardnieje.

Nie umrę, prawda? ;)

39/2013 | Uwielbiam jeździć w deszczu*

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(4)
Kategoria > 50

Niedziela miała być odpoczynkiem od rowerowania, to też sporo czasu poświęciłem na prawie pełny serwis rowerowy. Należało się Saphix'owi, zwłaszcza po wczorajszej ulewie, jaka mnie dopadła.

Trochę czasu zeszło na rozmowach z rodzinką ale w końcu zrobiło się tak cieplutko na dworze, wszystkie swoje narzędzia, szmatki i płyny/smary wyciągnąłem z warsztatu, ciesząc sie z trafionej pogody. Łańcuch zdjęty (złoty jak u gangstera ząb), załozyłem kolejny komplet, przejrzałem koło po ostatniej panie i nagle...luźna szprycha! Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, ze była luźna i cała ale niestety nypel miał zjechany gwint. Napisałem smsa do Uziela, ze niestety tak szybko nie wyjadę na drogę.

I po kolei, kasetka, przerzutki przednie i tylnie, patelnia, hamulce, goleń, przednie koło - wszystko zostało wyczyszczone z brudu i błota, nasmarowane i sprawdzone czy wsio w porządku. Ale dale nie wiem co z tym tylnym kołem. Zacząłem szukać starych szprych od tego koła i znalazłem nypel - całkiem dobry. wymieniłem - heh troche zabawy z wyciągnieciem starego było, bo uciekło do obręczy. Podkręciłem, i koło przestało mi po boku pukać :).



Skoro wszystko sprawdzone, przesmarowane, to może się przejadę. Początkowo miałem zrobić ponad 80tkę ale mięśnie odczuwały wczorajszą wycieczkę i ograniczyłem sie do tradycyjnej trasy czyli Września - Nekla - Czerniejewo - Września.



W międzyczasie zadzwonili przyjaciele, ze wracają z Konina i chętnie się pokręcą po Wrześni. W oczekiwaniu na nich, stanąłem sobie nad zalewem i byłem w lekkim szoku! Po latach odżyło wszystko, z jednej strony są siłownie, z drugiej wędkarze a w miedzy nimi biegacze, tancerze Caporeiry, dzieci z rowerami itp.







*A żeby za słodko nie było, to na sam koniec rowerowego dnia dopadł nas wszystkich deszcz...Stąd przewrotny tytuł.