42/2013 | Pojezierze powidzkie po raz pierwszy (w tym roku) i spotkanie 3.stopnia z wąskotorową kolejką

Sobota, 8 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Kategoria > 100
<big></big>
Zawsze jest coś do zrobienia w soboty, dlatego też w moim przypadku wyjazd był możliwy dopiero w okolicach południa. Uziel już wcześniej wyruszył do Skoja a ja...pomyślałem, zeby objechać w koncu powidzkie jezioro ale nie po piaskach a jeno po asfalcie.

Szybki pogląd na prognozę pogody, która nie miała dla mnie zbyt wesołych informacji ale...zaryzykowałem. Szybko śmignąłem przez miasto, spojrzałem na panów w radiowozach i tyle mnie było we Wrześni. Za Grzybowem zauważyłem, ze idą gratanowe chmury, stwierdząc ze będzie pizgać we Wrześni. Dałem cynka Uzielowi, który testuje od wczoraj slicki. Hehe, odgraża mi, ze tym razem on będzie zapierdalał po drogach ;-))

Do Witkowa dojechałem dość szybko, ze średnią oscylujaca na poziomie 28km/h i na podjezdzie spotykam wracajacego ze SKoja Uziela. Szybka wymiana zdań i jedziemy dalej.

A za Witkowem zauważyłem kłeby ciemnego dymu, jakby się paliło..im bliżej tym bardzie zalatywało koksem ale wkrótce otrzymałem odpowiedz..




W każdym razie mamy sezon na podróżowanie Gnieźnieńskiej Kolei Wąskotorowej, która posiada bogatą historię i jak się okazuje - wspolny mianownik z Wrześnią. Wiecej info o GKW - http://www.gkw-gniezno.pl/

Niezłe chmury się gromadzą.


W Powidzu odbijam na Przybrodzin i zaczyna się pseudo-droga :/, która kończy sie dopiero w Sierniczach Wielkich (tzn. niektóre odicnki były dość przyzwoite).


Dojezdzając do Anastazewa, zaczęło padać... a właściwie lać ale zdązyłem uciec na przystanek PKS - pierwszy przymusowy postój. I wtedy poczułem sie dość dziwnie, nie umiałkem określi co to może być ale lecimy dalej na Giewartów przez Naprusewo i Kosewo. I nagle przed Giewartowem poczułem, jak żołądek świruje, uniemożliwiając dalszą jazdę..i musiałem awaryjnie wylądować przy restaruacji na przeciwko Kościola.



Stojąc nad jeziorem przyglądam się zbliżającej chmurze deszczu i podjąłem decyzje ze tu przeczekam.




Prwie godzina przerwy, która nie dość ze nudny to jeszcze straciłem siły przez ten żołądek. I zastanawiałem sie czy dalej jechać....W sumie nie mam innego wyjscia jak dojechać do Słupcy i skorzystać z KW. ..


Po drodze mijam grupę rowerową z Warszawy, która udała sie w pielgrzymkę do Gniezna. I właśnie szukała lepszej drogi do pierwszej stolicy, bo ta na Polanowo wyglądała dość tragicznie po ulewach.

Dojezdzając do Słupcy, skoczyłęm do lidla po banany, zeby podładować energię na powrót do Wrześni - niestety drogę na Pyzdry sobie odpuszczę.


Tak na zakończenie - reklama Techpaku ;-)

W drodze powrotnej poczułem przypływ energii także znów podniosła się średnia prędkość. Dojechałem do domu, zjadłem obiadokolację i żołądek choć trochę sie uspokoił.

41/2013 | Night Riders czyli nocna jazda po okolicy

Czwartek, 6 czerwca 2013 · Komentarze(3)
Kategoria > 50
Uczestnicy
Podobnie jak wczoraj, dopiero pod wieczór byłem wolny i w ramach odpoczynku mogłem wyskoczyć na rowerek. Napisałem do Uziela, czy jest chętny na jakiś rowerowy spacerek. Odpowiedz jak najbardziej pozytywna.

Zatem kierunek Września. Przy okazji odebrałem nowe zamiówiena od Uziela i od razu przestestowałem izotonik o smaku pomaranczowym - daje rade :)Zorientowałem się, ze nie mam wody w bidonie, więc szybciutko pod Lidla.

Przy okazji spojrzeliśmy na parking rowerowy, czy coś ruszyło się w sprawie rowerowego parkingu - za mało miejsca, co widać na powyższej fotce. I jedziemy dalej przez miasto, następnie przez park by potem jechać w kierunku drugiego parku wzdłuż Wrześnicy. Nieopodal mojego byłego liceum można było zauważyć patrol policyjny, który zatrzymał rowerzyst(k)ę do kontroli. Czyżby i we Wrześni zaczęły się polowania na rowerzystów celem podreperowania budżetu Rostowskiego?




Nad zalewem wuchta biegającej, spacerującej czy jezdzącej na rowerach wiary. Mikro-odpowiednim poznańskiej Malty. I dalej, wciąż wzdłuż Wrześnicy, śmigamy w kierunku Marzelewa, z nadzieją że będzie sucho. Tak było, przynajmniej na początku, bo za opuszczoną osadą w kierunku Czerniejewa, to była istna błotna tragedia połączona z plaga ssąsych komarów / komarzyc (zwał jak zwał :P). Padła decyzja o nawrocie do Nowego Folwarku i zrobieniu kółka przez Czerniejewo i Neklę.

Była to trafna decyzja, mimo mlecznej mgły, która powstała na licznych rozlanych łąkach, otaczających lasy. Był to niepowtarzalny a zarazem groźny widok - warto dodać, że wszystko było wilgotne.

Wracamy do Wrześni obok DK92 a potem przez 5km poboczem; jadę przodem, Uziel na tyle. Co jakis czas sprawdzam czy jedzie za mną. Pierwszy raz, jest, drugi raz jest... dobre oświetlenie. Trzeci raz i od razu WTF?! Skąd się wzięła ciężarówka?! Czyżby Uziel zamienił się w ciągnik siodłowy, niczym Optimus w transformersach?!

W domu byłem dopiero po 23.

40/2013 | Wieczorne smerfowanie po okolicy

Środa, 5 czerwca 2013 · Komentarze(5)
Kategoria > 0
Po kilku godzinach spędzonych w pracy zza biurkiem i dodatkowo koło domu, postanowilem dotlenić się przed snem. Tak myślałem, gdzie by tu skoczyć ale nic konkretnego nie przychodzi do głowy.

Więc zrobiłem standardowe kółeczko po okolicy. Zaciekawił mnie bilboard Smerfnego Przedszkola i nawet mnie to rozbawiło - pamiętacie bajkę, nie? :)

Pognałem dale i na zachodzie widzę czerwone słoneczko przykryte chmurkami i w tym momencie zaczęło mżyć. No cóż dalej lecimy przez Kaczanowo do Wrześni aż wylądowałem na rynku.

Dobry sprzęt to podstawa ;-)

Ogólnie ta pogoda nie nastraja pozytywnie do wycieczek rowerowych ani tym bardziej wyjazdów do/z pracy. Co więcej, przypomina mi dzisiejszy żartobliwy wpis Zucha:
. Zastanawiające, prawda? Swoją drogą, polecam jego blog :)

A na koniec, od niedzieli obserwuję pewne ukąszenie / ugryzienie przez jakiegoś owada. Póki co, to strasznie szwędzi ale nie boli i twardnieje.

Nie umrę, prawda? ;)

39/2013 | Uwielbiam jeździć w deszczu*

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(4)
Kategoria > 50

Niedziela miała być odpoczynkiem od rowerowania, to też sporo czasu poświęciłem na prawie pełny serwis rowerowy. Należało się Saphix'owi, zwłaszcza po wczorajszej ulewie, jaka mnie dopadła.

Trochę czasu zeszło na rozmowach z rodzinką ale w końcu zrobiło się tak cieplutko na dworze, wszystkie swoje narzędzia, szmatki i płyny/smary wyciągnąłem z warsztatu, ciesząc sie z trafionej pogody. Łańcuch zdjęty (złoty jak u gangstera ząb), załozyłem kolejny komplet, przejrzałem koło po ostatniej panie i nagle...luźna szprycha! Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, ze była luźna i cała ale niestety nypel miał zjechany gwint. Napisałem smsa do Uziela, ze niestety tak szybko nie wyjadę na drogę.

I po kolei, kasetka, przerzutki przednie i tylnie, patelnia, hamulce, goleń, przednie koło - wszystko zostało wyczyszczone z brudu i błota, nasmarowane i sprawdzone czy wsio w porządku. Ale dale nie wiem co z tym tylnym kołem. Zacząłem szukać starych szprych od tego koła i znalazłem nypel - całkiem dobry. wymieniłem - heh troche zabawy z wyciągnieciem starego było, bo uciekło do obręczy. Podkręciłem, i koło przestało mi po boku pukać :).



Skoro wszystko sprawdzone, przesmarowane, to może się przejadę. Początkowo miałem zrobić ponad 80tkę ale mięśnie odczuwały wczorajszą wycieczkę i ograniczyłem sie do tradycyjnej trasy czyli Września - Nekla - Czerniejewo - Września.



W międzyczasie zadzwonili przyjaciele, ze wracają z Konina i chętnie się pokręcą po Wrześni. W oczekiwaniu na nich, stanąłem sobie nad zalewem i byłem w lekkim szoku! Po latach odżyło wszystko, z jednej strony są siłownie, z drugiej wędkarze a w miedzy nimi biegacze, tancerze Caporeiry, dzieci z rowerami itp.







*A żeby za słodko nie było, to na sam koniec rowerowego dnia dopadł nas wszystkich deszcz...Stąd przewrotny tytuł.

38/2013 | Słoneczne Okienko czyli Miłosław-Orzechowo-Krzykosy-Środa zwiezzone

Sobota, 1 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 50

Pierwsza połowa dnia nie zachęcała do jazdy na rowerze - padalo z przerwami na słońce, max duchota ale też praca zrobiłlo swoje. Popołudniu pogoda sie ustabilizowała, analizując pogodę, stwierdziłem ze mam słoneczne okienko, z którego należałoby skorzystać:) Wybór trasy był prosty, i praktycznie miałem blisko do rodziny w razie mocnych opadów deszczu i/lub burzy.

Po drodze zawitałem na groby moich śp. dziadków i babci, pomodlić - wszak Dzień Dziecka był, a oni pamiętali o tym i bywali w odwiedzinach :).



Będąc w okolicach Krzykos, stwierdziłem, że będzie grubo z nadchodzącą partią granatowych chmur, im bliżej Środy Wlkp, tym chmury zbliżały sie coraz bardziej, wywołując we mnie efekt paniki. Ale zaryzykowałem, twierdząc, ze nie jestem z cukru i ze trzeba *napierdalac* pod deszcz. O ile na wysokości Tadeuszewa złapała mnie lekka (prawie nieodczuwalna) mżawka, o tyle na kilometr przed domem miałem do czynienia z totalnym oberwaniem chmury.






Trasa

37/2013 | A miało być pięknie

Piątek, 31 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Prognoza pogody niezbyt zachęcała do całodziennej wycieczki, wprawdzie przewidywałą więcej słońca niż opadów ale wszędzie mokro, błotno i wietrznie. Miałem popracować ale peszek, prądu nie było :/

Uziel napisał smsa ze jest blisko mnie, więc pozostało dołączyć do niego i pojezdzić po okolicy. Początkowo do Biechowa a potem spontanicznie pomyślałem, ze udam sie na serwis do mojej skrzynki, położonej niedaleko. Niestety sporej wielkości przeszkody sprawiły, ze wizytę należy odłożyć na inna okazję.

Ups

Sanktuarium w Biechowie

Obieram kierunek Września przez Osowo i na prostej drodze przed Nową Wieś Królewską nagle złapał mnie skurcz w lewej ręce, a będąc na kole Uziela, nie mogłem wyhamować i jedynie co pozostało, to wjechać w trawiasty rów. Ne wiem co to miało znaczyć ale całe szczęście, że skończyło się na mokrej dupie. ;-)

Ale to nie koniec peszków, bowiem w Bierzglinku dopadła pana, której tak bardzo obawiałem się :x Cóż, przy okazji dowiedziałem się, ze mam spieprzoną pompkę bo niby pompowała ale powietrze i tak uciekało. o.O. Zatem po Tesco, obraliśmy kierunek sklepu rowerowego - po nową dętkę i pompkę - a następnie na chwilę pod pomnik Kosynierów w Sokołowie. Jak można zauważyć jest tam symboliczna trumna Kosynierów, która została sprowadzona przy uroczystej asyście WP i ma być ona pochowana w kopcu. Z tego co pamiętam, kopiec ma być odnowiony. Zaczęlo chmurzyć, zatem zdecydowaliśmy, ze skoczymy do domu na obiad a potem coś ten teges wymyśli.


Po Tonsilu pozostają takie wspomnienia
Stary Tonsil i nowe osiedle

Wiara Lecha pamięta o bohaterach




Widok z kopca


Dzien Dziecka w parku - bedzie dobrze

Późne popołudnie, Uziel pisze czy jestem gotowy - udałem ze nei słyszałem telefonu, bo najzwyczajniej przysypiałem :P ale potem powrotem w ciuchy rowerowe i dołączyłem do wracającego z Miłosławia bikera. Na szybko wymyślamy traskę: Września - Czerniejewo - Nekla - Września. I to bez zadnego przystanku. Challenge Accepted. Mijamy dziewczynę na rolkach ale chyba miała zły dzień. Ale mimo tego, to ją pozdrawiamy :)

I w ten sposób kończymy ciężki ale jednak przyjemny maj. oby czerwiec był przyjaźniejszy.

36/2013 | Skorzęcin o 7AM? Żaden problem

Czwartek, 30 maja 2013 · Komentarze(6)
Kategoria > 50
Uczestnicy

W nocy wpadłem na tak zajebisty pomysł: wyjechać rowerem po 4-5 rano? Tylko dokąd, skoro muszę do 10. być z powrotem. Padło na Skorzęcin i w ten sposób przekonałem Uziela do mojego wariackiego pomysłu.

Z domu wyjechałem przed 5, z godzinnym poślizgiem ale idealne trafiłem na wschód słońca i ... najchłodniejszy moment w dniu. Zastanawiałem sie czy rzeczywiście nie za krótko ubrałem się. Po drodze mijam osoby, które dopiero wyszły z pobliskiej dyskoteki (niektórym to było bardzo ciepło, skoro ściągneli bluzki ;-)
Z daleka widzę, ze Uziel jest już gotowy, więc bez zatrzymania śmigamy dalej w kierunku Skoja. OCzywiście ulice są pełne kałuż po nocnych opadach ale spoko, warunki są wyśmienite.



Ale niestety tego samego nie można powiedzieć o organizmie, który jeszcze spał. Mięśnie jakieś leniwe, po pierwszej "20" po prostu zastrajkowały. Zatem zatrzymaliśmy się, Uziel shota strzelił a ja rozgrzewkę zrobiłem, co była trafioną decyzją.



Po drodze wielokrotnie zatrzymywaliśmy się, bawiąc sie w paparazzi ;-) Nigdzie się nie śpieszyło, ruch był praktycznie zerowy a warunki na foty były naprawdę niepowtarzalne. Zwłaszcza w lesie przed OW, ponieważ czuło się poranne rześkie nie skażone jeszcze powietrze - zdecydowanie pomogło.





Na sam początek rozwalił mnie widok szlabanu i brak przejazdu dla rowerzystów. Chyba ze też bedą kasować;-). A molo było puściutkie z niewielką ilością dobitków z służbą d/s sprzątania ulic(zek) w roli głównej. I tutaj sobie postanowiliśmy zrobić odpoczynek, taki ponad pół godzinny.

We are the Spirit
Karny kutasik?
Imprezowe kaczki w kolejce po kebaba ;-)
Butelki, puszki, gumy do żucia (chyba) - świetne warunki w skorzęcińskim jeziorze
Prawie jak Santana
Hi, I'ma Swan, White Swan.

Wyciąg narciarski




Tuż przed 8 ruszyliśmy dupska i praktycznie bez postoju po drodze dojechaliśmy do Wrześni tuż po 9. Prysznic, gajer i na procesję. To, że mnie ciut muliło, to inna sprawa.



Jednak trzeba szanować biorytm, nie szaleć za bardzo ale co z tego, skoro rano było wręcz cudnie a po południu bylo burzowo, wręcz dramatycznie?

35/2013 | Las Czerniejewski z krótką wizytą w Nekli

Niedziela, 26 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 50
Uczestnicy

A jednak udało się wyjść wcześniej z sjesty rodzinnej z okazji dzisiejszego pięknego święta. Szybka wiadomość do Uziela i ustaliliśmy kierunek - Marzelewo, Lasy Czerniejewskie. Postanowiłem także zadzwonić do Kerampa i w ten sposób w trójkę postanowiliśmy zwiedzić leśny fyrtel.

W tym celu wszyscy spotkaliśmy się nad zalewem wrzesińskim by wspolnie odjechać w kierunku Marzelewa leśnymi duktami. Keramp wpadł na pomysł ominięcia piachu, jadąc inną ścieżką leśną ale nie do końca to sie mu udało - trafiliśmy w ślepą uliczkę. Powróciwszy na właściwy tor, Uziel zauważył młodą sarnę z daleka - nie do końca wiedziała co robić, a my mogliśmy na spokojnie ją obserwować.





OT wygibasy natury
Stanęliśmy na krótko przy pustostanach w Marzelewie, potem obraliśmy kierunek Nekielski. Po drodze mijamy panie spacerujące po lesie z psem rasy Beagle, który zgłupiał na nas widok - nie wiedział czy atakować, czy nas obwąchać;-) Nie posiadał się z radości atakując Uziela :P.


Droga, którą Gąsiorek sobie robi (ten od futerków i hodowli norek)




A na drodze do Nekli mijamy (kilkakrotnie) dziewczynę, zasuwającą na łyzworolkach. Trzeba przyznać jedno: ma dziewczynę parę w nogach. Zresztą, nie pierwszy raz ją spotkaliśmy. I miejmy nadzieje, ze nie ostatni raz.

Kościół p.w. Św. Andrzeja Apostoła


W Nekli krążymy sobie az trafiliśmy na piękny domek, położony nad stawami a w tle zachodzące słońce. Piękny zachód słońca. Robi się coraz chłodniej i ciemniej, więc wracamy obok DK92 (Droga serwisowa) a potem kawałek do Psar. Z Kerampem żegnamy się tuż przy zalewie, zaś z Uzielem postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda sytuacja pod Tonsilem, bo w powietrzu wciąż było czuć spaleniznę.

W komorze nadal paliło się, wydobywał się ciemny dym ale żadnego wozu strażackiego nie było, co nas zaniepokoiło - wkrótce pojawiły się pierwsze wozy PSP i OSP.

34/2013 | Obejrzeć pożar w Tonsilu i zaliczyć rewiry pyzdrskie

Niedziela, 26 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Dziś Dzień Matki, więc siłą rzeczy nie mogłem pozwolić sobie na dłuższą wycieczkę i ograniczyłem się do nieco bliższej okolicy. Tym razem padło na Pyzdrskie okolice, z Pyzdrami w roli głównej.

Ale zanim obraliśmy kierunek Pyzdry, to z Uzielem skoczyliśmy pod Tonsil, gdzie od wczoraj trwa akcja dogaszania pożaru w komorze bezechowej, jednej z najstarszej w powojennej Polsce. Patrząc na zdjęcia z Wiadomości Wrzesińskich czy Nowej Wrześni, rozmiar pożaru budzi postrach.



Do takiego stopnia, ze północna część miasta otrzymała ostrzeżenie przed otwarciem okna i pozostaniem w domach, jesli to konieczne.

A dziś rano to tak wyglądało:



Następnie udaliśmy sięw kierunku Pyzdr, pod zimnawy wmordewind ale dało radę jechać powyżej 20km/h ;-).


W Borzykowie

W samych Pyzdrach zrobiliśmy konkretną fotosesję.


Kościół Parafialny pw. Ścięcia Głowy św. Jana Chrzciciela

Kościół parafialny pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny
Przystanek Perkoz
Kościół Parafialny pw. Ścięcia Głowy św. Jana Chrzciciela z innej perspektywy




Ślady po żydowskich mieszkańcach Pyzdr - czyżby resztki po kirkutach?


To byłby zacny trening biegowy po tych schodach ;)
Tradycyjnie panorama na Pyzdry z mostu

Po drodze postanowiliśmy wykręcić do parku w Kołaczkowie, gdzie znajduje się pałac, należący do Władysława Reymonta, właściciela tejże wsi. W pałacu znajduje sie izba pamięci ale z uwagi na przyjęcie komunijne, odpuscilsmy sobie zdjęcie z frontu, skupiając się na pomniku z tyłu tego budynku.



PO krótkiej wizycie, szybko do domu na obiad. :)

33/2013 | W czerniejewskim lesie

Wtorek, 21 maja 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 50

Dzień jak każdy inny, trzeba było wstać do pracy i dla odmiany, pojechalem rowerem. Z powrotem pod wiatr postanowiłem wykręcić do lasu czerniejewskiego i wyjechać w Psarach.

Mokro nie? :)

Czyżby oberwanie chmury?