Wpisy archiwalne w kategorii

> 50

Dystans całkowity:24438.93 km (w terenie 549.21 km; 2.25%)
Czas w ruchu:1030:38
Średnia prędkość:23.47 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:5626 m
Maks. tętno maksymalne:215 (108 %)
Maks. tętno średnie:137 (69 %)
Suma kalorii:9890 kcal
Liczba aktywności:352
Średnio na aktywność:69.43 km i 2h 57m
Więcej statystyk

33/2013 | W czerniejewskim lesie

Wtorek, 21 maja 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 50

Dzień jak każdy inny, trzeba było wstać do pracy i dla odmiany, pojechalem rowerem. Z powrotem pod wiatr postanowiłem wykręcić do lasu czerniejewskiego i wyjechać w Psarach.

Mokro nie? :)

Czyżby oberwanie chmury?

30/2013 | Po porze deszczowej i niekielskie osady Olędrów

Poniedziałek, 13 maja 2013 · Komentarze(8)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Początek intensywnego (kolejnego) tygodnia w maju trzeba było uczcić rowerowo. Odezwał się Uziel, który wraca do regularnego kręcenia po chorobie, więc podwieczorny trening rozruchowy sam się zaplanował. A trasa? Nie chcialo mi się włączać GPS'a ale muszę przyznać, ze zrobiliśmy fajne zawijasy w terenie, bo szukaliśmy opuszczonego cmentarza ewangelickiego. Ma to związek z Niekielskimi Olędrami - tutaj możecie poczytać - otwartymi w zeszłym roku szlakami dla rowerzystów i kijkarzy. :)

Uziel a w tle domek. W połowie odnowiony i raczej zamieszkały.
Czas jest bezlitosny ale na szczęście są ludzie, którym los opuszczonych cmentarzy nie jest obojętny.
Fajnie wytyczone trasy na terenie gminy Nekla.

Z minuty na minutę robiło się coraz chłodniej, z 14C temp spadała stopniowo do 11 .. 9.. 8! a a my w krótkich spodenkach, heheh. Ale jadąc na Czerniejewo, rozgrzaliśmy asfalt i praktycznie do samej Wrześni kręciliśmy na spidzie - dzięki czemu było ciepło.

Wrześnica żegna nas...mgłą

I weź, jedz za nim ;-)

Szybki prysznic, szybka kolacja i praca. Życie.

23/2013 | Chłodna Niedziela z pękniętą szprychą

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · Komentarze(5)
Kategoria > 50
Uczestnicy

Dzisiejsza niedziela nie zachęcała mnie na wycieczkę rowerową ale z godziny na godzinę sytuacja za oknem zaczęła się poprawić. Postanowiłem, ze wyruszę na rower dopiero po obiedzie, tym bardziej ze moi rodzice wybierali się do brata właśnei rowerem.

"odprowadziłem" rodziców, posiedziałem chwilę i pognałem w kierunku Wrześni, gdzie czekał za mną Uziel. I razem udaliśmy się do Skoja, tempem raczej neidzielnym, bo nikomu się nie spieszyło. Wyprzedza nas biker, tradycyjne powitanie i mówię do Uziela, ze "nie no, siedzimy na jego ogonie". Wtedy słyszę *pyk* i spojrzałem na tylne koło. Uziel odjechał szybko a ja zacząłem siarczyście przeklinać, bo druga sprycha w tym miesiącu postanowiła pęknąć.

Najciekawsze jest to, ze nie było żadnego terenu, była prosta i równa droga. Pytanie, czy to jakaś kolejna ukryta wada koła czy po prostu przy centrowaniu koła za mocno naciągnięto? bo wątpię, zeby mój ciężar był powodoem, skoro na początku sezonu pierwsze 2-3k km przejechałem bez zadnych problemów, a ważyłem dużo dużo więcej.

No ale klamka zapadła, jedziemy dalej - mówię Uzielowi, który na widok pękniętej szprychy, zdębiał i zadawał podobne pytania jak ja. Za Witkowem mijamy grupę motocyklistów-dawców nerek, którzy poczuli za bardzo pewnie na tej prostej, niestety niezbyt równej drodze. Miejmy nadzieję, ze przyjdą po rozum do głowy i będą nieco ostrożniej jeździć.


A w samym Skorzęcinie sporo ludzi, większość spacerowiczów, rzadko kiedy pojawia się lokalny rowerzysta. Po dojechaniu na molo i krótkiej rozmowie, postanowiliśmy spenetrować cały OW, zanim na dobre "wylęgną" nowi i stali goście tej Wielkopolskiej Ibizy.



UFO? tajmnicze kręgi
Każdy może śpiewać....
Parkowanie na styk, nieźle!
Zacna kapliczka, szkoda ze ludzie idą z piwem na pobliskie ławeczki

Za lasem w Skorzęcinem na postoju dostałem napadnięty przez wielkie czarne mrówki! NIby niejadowite ale dosyć horrorów obejrzałem i lekki stres przeżyłem. Dojeżdżając do Witkowa, zauważyłem białe kłęby dymu i pomyślałem: Konin Calling. Ale żeby tak z daleka było widoczne? Zeby rozwiać wątpliwości, skontaktowałem smsowo z Sebkiem, który potwierdził moje przypuszczenia.

Dojazd do domu po zachodzie słońca. Lajcik :)

17/2013 | Wieczorowo nadwarciańskie klimaty

Środa, 17 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
Kategoria > 50

Nareszcie w krótkich spodenkach! Było na tyle ciepło podwieczorkiem, że ze spokojem można było odstawić cieplejsze i długie spodnie i założyć nieco krótszą i lżejszą. Oj radocha niemała ;)

Wiatraki pod Milosławiem
Wczorajszy dzień postanowiłem sobie odpuścić - przyczyną było jakieś ogólne osłabienie organizmu, wiec jedyna okołorowerowa aktywność to sprawdzanie i czyszczenie roweru. Za to dziś, wracając z pracy wpadłem na pomysł, zeby porządnie wyszaleć się na rowerze. Wbrew temu, co pogodynka zapowiadała (miało padać:P), popołudnie i podwieczorek było bardzo pogodne i ciepłe - jak na wiosnę przystało.

Zatem obiadek, odpoczynek po obiadku, woda do bidonu i ... spontant trasa. I w sumie wiatru nie było, więc kierunek jazdy był dowolny. Zatem wybrałem w me ulubione regiony czyli nadwarciańskie rewiry - wpadłem zobaczyć jak przybrała Warta i czy istnieje jakiekolwiek zagrożenie.

Oj niskie ciśnienie dziś było. Nad Bagatelką



Miałem wybrać wariant dłuższy czyli z Pyzdr do Strzałkowa przez Ciążeń ale lawieciarze skutecznie odwiedli mnie od tego zamiaru - całe szczęście ;-).

I tak o to powstała dość wysoka średnia ;-)
/17+2013+|+Wieczorowo+nadwarciańskie+klimaty/142147

16/2013 | Do/Z pracy - po raz pierwszy

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 · Komentarze(6)
Kategoria > 50, DPD

W końcu można było bez obaw ruszyć rowerem do pracy. Wprawdzie poranek był chłodnawy, stąd pierwsze km były nieco wolniejsze ale potem można było śmigać - pierwsza połowa była niemalże równa ś¶edniej 26km/h. Po pracy niestety było gorzej - nie wiem cyz to wina silnego wmordęwindu czy może nie dospanej nocy? W każdym razie miałem ostrego kryzysa ale na szczescie kupiłem batona i mogłem ruszyć dalej.

Spotkałem po drodze Uziela, zapieprzajacego na szosówce. I tak o to razem wrócilsmy do PWR.

12/2013 | Szlifowanie formy czyli Witkowo i Powidz

Sobota, 6 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Kategoria > 50

Rano obudziłem sie z nadzieją na rowerowanie, bo w końcu wolny weekend i ma być słoneczni ale wtedy śnieżek sobie ładnie napierdalał. Niemniej w południe asfalty zrobiły się suche i pomysł znów wrócił - tyle ze musiałęm kilka spraw pozałatwiać, umyć samochód i dostarczyć naprawione przeze mnie lapki.

Uziel napisał do mnie z propozycja obskoczenia trasy na Trzemeszno a ja to zaakceptowałęm. Jedynie "ale" to czas, którego nie było za wiele (przygotowanie, przygootwanie i jeszcze raz przygotowanie). Ten sie wkurzył i wyruszył beze mnie ale dogoniłem go za Grzybowem (Stanisławowo) i wspolnie podążaliśmy w kierunku Witkowa - pomysł z Powidzem narodził się w drodze. Jadąc na Trzemeszno, zastanawialismy sie jaka jest droga w lesie ale wczesniej musiałem naprzeklinać na drogę za Witkówkiem - masakra ;P.


W Piaskach zawracamy i lecimy do Powidza przez Witkowo - na torach w Witkowie spotykamy bikera, tradycyjnie łapa w górę i taki mindfuck. Okazało się ze to był Matisliswider (poznałem po jego Krossie ;-). Chwila rozmowy, radochy i oczywisćie pamiątkowe zdjęcia:D W centrum kupiłem sobie coś do zjedzenia, bo żołądek dawał do zrozumienia, ze śniadanie było za słabe.


Modliłem sie o dobrą pogodę :P


I nach Powidz fahren! I kruca, tam zima jeszcze dalej siedzi, taki jakis opuszczony ośrodek ;-) ale i tak wywarł na mnie duże wrażenie. PO paru minutach obraliśmy z Uzielem kierunek na Wrześnię. Nie obyło się bez incydentu z udziałęm buca w busie, który wyprzedzał mnie prawie na lusterko - nie zebym ja był święty ale kurczak miał całą lewą część jezdni!





Powróciwszy do domu, zastanwiam nad jutrzejsza trasą. :)

9/2013 | W poszukiwaniu wiosny i walka z mordewindem

Niedziela, 17 marca 2013 · Komentarze(4)
Kategoria > 50, Wmordewind

Wczoraj byłem zły na siebie, ze nie wykorzystałem tak fajnego dnia na dłuższe wycieczki ale zmogła mnie siła wyższa. Za to dziś nie mogłem sobie tego podarować, szybkie zapoznanie z prognozą pogody na dzis i wiedziałem ze będzie trzeba jechać w kierunku Szwajcarii Żerkowsko-czeszewkiej - okazało się, ze o tym samym pomyślał Uziel.

Spotkalismy sie w drodze pod Biedronką - wtedy ostrzegłem, ze będzie mordęga w kierunku Pyzdr. I tak rzeczywiście było, a najgorszy etap był między Mikuszewem a Pyzdrami - Wręcz kocham ten wiaterek. :/

Cieplutko to nie było ;-)


W sumie kierunek Pyzdry obraliśmy spontanicznie będąc w Borzykowie. I minęliśmy jakaś małą grupę wariatów na dwóch kółkach, wymieniając się usmiechami i pozdrowieniami. Chwila odpoczynku na moście i powrót do PWR z wiatrem w plecach.

Dakar? Wprawdzie szukałem wiosny ale zeby na Dakarze?

Ścieżka rowerowo-piesza w wersji zimowej. Ot zapomnieli o niej.


Koniec zimy czy jeleni? ;-)


Taniec dla wiosny ;-)





Jęziory na drogach

Oj nie, tak łatwo nie było, bo miejscami wiało z bokiem i w pisdu takim wiatrem :P


Rarytasik, co nie? :)

I na koniec, pozdrawiamy panów lawieciarzy, zwłaszcza o nr rej.:PO 034YL, by se dał na luza.
&feature=youtu.be

5 | Wycieczkowe wmordewind czyli przejazd przez PK Promno

Niedziela, 3 marca 2013 · Komentarze(7)
Kategoria > 50, Wmordewind

Wczorajsza wycieczka się niezbyt udała za to dzisiejsza była w pytkę bo piękne słoneczko było...aczkolwiek wmordewind niesamowite.

POczątkowo miałem wątpliwośći czy skoczyć na rower, czy nie ale skoro Uziel wystartował w trasę, to ja nie mógłbym mu odmówić. I tak razem udaliśmy się na pierwszą dłuższą wycieczkę w tym roku, pełną przygód i psiamać lichego wiatru, któ¶y skutecznie obniżył odczuwalną temperaturę do poziomu -6C. Stąd ubiór prawie jak w grudniu - zabrakło bluzy polarowej pod kurtką. Trasa zapowiadała się dośc ciekawie, głównei po szosie ale były krótkie etapy pełne błota, co niezbyt spodobało się Uzielowi :).

Ponad połowa trasy to jazda pod wiatr, który miejscami ostro przeginał (coś 8m/s), hamując średnią prędkość do 15-16km/h. Na szczęście w okolicach Biskupic zmienialiśmy kierunek (wszak najbardziej wysunięty punkt na zachodzie) i zmierzaliśmy do Promna. Kilka postojów po drodze i smigaliśmy z wiatrem.






Forma jeszcze nie ta ale i tak było zajebiście :)



PS: panoramki są klikalne:)

109 | Powitanie grudnia w nadwarciańskich klimatach

Niedziela, 2 grudnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria > 50

Dawno nie jezdziłem w towarzystwie Uziela, więc niedziela tradycjnie upłynęła pod znakiem wycieczki rowerowej. Tym razem cieżko się wstawało po 4h snu ale jak już zmierzyłem się z temperaturą na zew, momentalnie otrzeźwiałem. Oczywiście zapomnialem nasmarować łańcuch (coś taki brązowy się zrobił) i kurde... znów ucieka powietrze z tylnego koła - tak, tradycyjnie opóźniałem wyjazd. :D

Uziel wpadł po mnie i razem ruszyliśmy na grudniowym podbój nadwarciańskiego terenu. Warunki, o dziwo, były bardzo korzystne dla rowerzystów - nie było wiatru a temperatura byla ludzka - gdzies koło -2 → 0.5C. Jechało sie w miare szybko ale między Czeszewem a Pyzdrami panował totalny Chillout - świetny czas na rozmowy i wspomnienia - podsumowania AD2012. Oczywiście, jak tylko warunki dalej beda korzystne, sezon potrwa do końca tego roku :P



W Sarnicach (k. Czeszewa) zatrzymaliśmy przy pomniku zołnierzy radzieckich i dumaliśmy się nad głupotą ludzką, która doprowadziła do zniszczenia. NIe mogę pojąć tego, dlaczego ktoś, po kilkudziesięciu latach istnienia, postanowił zrobić porządek na swój sposób? Na kij to komu?

I wiecie co mnie najbardzie uderzyło? Nie mam stanowiska w sprawie modyfikowanej genetycznie żywności (GMO) ale umieszczenie na tablicach informacyjnych plandeki (zakrywa akurat mapę) jest z deka przegięciem, aktem wandalizmu. Sprawę zgłosiłem, czekam na dalszy ciąg.

W ten sposób przekroczyłem pewną barierę / granicę :)

103 | No Risk, No fun! Kryzysowo.

Czwartek, 27 września 2012 · Komentarze(4)
Kategoria > 50, DPD


Dzisiejszy poranek by bardzo ciepły, o wiele w stosunku do dnia wczorajszego a zarazem brzydszy. I niestety wcale sie nie zanosiło na poprawę pogody - w miedzyczacie padało i wiało.

I powrót to była masakra - walka z wiatrem i skurczami.