Znów ten Colberg i postój na kawie ale zajechaliśmy do Ustronia Morskiego, gdzie podobnie jak w Kołobrzegu było wuchtę wiary. NIewiele sie zastanawiajac rozpoczelismy powrót w stronę Kołobrzegu.
Czas powrotu idealnie zbiegł z planowanym timelapse zachodzącego słonca
30 lat temu przyszedłem na świat jako nocny marek. Dwójka z przodu ustąpiła miejsce Trójce na kolejne 10 lat i w ramach tak zacnego wydarzenia Narzeczona sprezentowała mi sakwę podsiodłową dobrej amerykańskiej marki: Topeak Backloader 10l.
Nie kosztuje mało ale wolę mieć rzecz porządną na lata (podobnego zdania była i Ona), więc po dłuższym researchu (między Apidura a Author Sumo) zdecydowałem się na ten model. Zresztą, miałem okazję przyjrzeć tej sakwie w trakcie wyprawy na Wrocław u Grześka i byłem niemal 100% pewny, że ją chcę. Wizyta w poznańskim sklepie rowerowym (CCR) w imieninowym dniu utwierdziła mnie w przekonaniu o słuszności zakupu - zwłaszcza, ze była okazja namacalnego testu między Author Sumo a wspomnianym Topeakiem.
Zatem trzeba było ją dobrze przetestować poprzez montaż do stelaży siodełka i testy zarówno na asfalcie jak i w terenie. Jakie pierwsze wrażenia? REWELACJA. Bedac w Trzemesznie, zajechałem do Grześka na kontrolę amortyzatorów, tuż przed nadmorskim urlopem.
Plan powstał na koniec dnia pracy - w zasadzie żadna nowość. Objechać trasy z przystankiem na lody w Witkowie, które swoją drogą były pyszne. Podobnie jak w poprzednim wpisie, jechało się rewelacyjnie, co mnie cieszy. Wyjątkowo dziś żaden z kierowców nie działał na nerwy.
W końcu zrealizowałem plan, który tkwił w głowie a była nim Puszcza Zielonka i objazd drogami, częśćiowo znanymi z Bike Challenge. Pogoda fenomenalna, zaskakuje mnie pozytywnie i kręciło się naprawdę świetnie. Trochę kombinowana trasa ale z racji limitu czasowego, musiałem skrócić i jechać maksymalnie szybko DW194 do Gniezna .
Zafundowałem sobie sesje bike fittingu w Poznaniu, która objęła 2 moje rowerki.
Od pamiętnego Gdańska zmagałem sie z bólem nadgarstków i dretwieniem rąk - dopiero teraz bo zdałem sobe sprawę, ze to poważny problem. Wcześniej zaliczyłem wizytę u fizjoterapeuty, który tez polecił takową sesję. Najwięcej zmian technicznych było w MTB (wydłuzenie mostka, podwyższenei sztycy oraz zmiana kąta siodła wraz z przesunieciem jej do przodu) a w szosie nowe siodło. Zapomniabym o ustawieniach blokóww spd-kach.
Heh rewolta ;-) To tez musiałem wyskoczyć na popołudniową rundkę po okolicy pomimo szalejącego wmordewindu. Jakie wrażenia po pierwszej dłuższej jezdzie na szosie? Wszystko inne:)
Asia zaproponowała rowerowy wyjazd do Skoja nad jeziorko, na co oczywiście przystałem. Więc szybkie pakowanie i sprawdzenie prognozy pogody, czy na pewno ni bedzie burzy.
W trakcie postoju przez Krzyżówką (na Lubochnii) zetknęliśmy się team Anetka & Sebek, ktorzy też jechali w stronę Skoja.
Przed samym OW zrobili małą reorganizację ruchu, która może przysporzyć sporo problemów osobom spoza regionu; dojazd do ośrodka poprowadzono przez Rybakówkę. Ta zmiana niby ma sens ale w praktyce co drugi kierowca zignorował znak zakazu wjazdu. Na miejscu pełno ludzi, więc nie będę wstawiał fotki zatłoczonej plaży. Anetka i Sebek pojechali dalej w stronę Powidza a my ulokowalismy się na drugim końcu dzikiej plaży. Po dłuższym odpoczynku pojechaliśmy do Trzemeszna w odwiedziny i wieczorkiem wróciłem do Gniezna po samochód.
Plany na poczatek lipca byly inne (byl ogromny wybor) ale sila wyzsza zadecydowala za mnie i wszystko poszlo w pisdu. Nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem, wiec korzystajac z wolnego okienka czasowego (pozniej okazalo sie ze i pogoda mi przyjala), polecialem na male co nie koleczko.
Po zamianie roweru i zapakowaniu sprawunku obrałem kierunek Września, gdzie jeszcze nie było formacji burzowych - ba nawet nawet chmur stricte burzowych nie ujrzałem, co upewniło mnie w przekonaniu, ze podjąłem dobrą decyzję. Nie chciałem przesadzać z szybkością z uwagi na zmęczone mięsnie ale jechało mi się dość wybornie ale za to wkur..lem sie na drogę, zwłaszcza między Czerniejewem a Września (Nowy Folwark) ... Po godzinie z hakiem zameldowałem się u Rodziców na kawce. Niecałą godzinę później ruszyłem dalej - nie miałem wyboru ;-) ze wzgledu na zbliżającą (a jednak) burzę - i po wyjezdzie z Wrześni widziałem nieco ciemniejsze chmurki na wschodzie (gdzieś nad Wartą)., co mnie zmobilizowało do konkretnego tempa.
Niby tylko 20km do Gniezna ... niby 20km od burzy - pytanie kto będzie pierwszy ? Dałem radę z ucieczką, choć nie dojechałem suchy - kapało ze mnie, wręcz parowało ale najważniejsze ze byłem PIERWSZY. Parę minut później od odstawienia szosy zaczęło kropić. I przy okazji wpadło kilka strava'owych pucharków.
Nie było pogody w piątek, wiec do Taty przyjechałem autem ale ... z rowerem w bagażniku - defacto odebrałem przednie koło z centrowania. W sobotę planowałem pojezdzić przed wschodem słońca i zrobić 100+ ale niestety pogoda nie była taka łaskawa - mżawka a potem chwilowy opad deszczu. Ale wkurzyłem się i pojechałem 3h później. Najpierw do Środy Wlkp nad tamtejsze miejskie jezioro, gdzie istnieje cudowna infrastruktura rekreacyjna (zarówno dla biegaczy, rowerzystów, rolkarzy jak i wędkarzy). Drodzy Włodarzy miasta - bierzcie przykład.
Przy okazji sprawdzałem czy stacja naprawcza działa ;-)
Potem obrałem kierunek na Miłosław przez Winną Górę - tym odcinkiem jestem zaskoczony, bo spodziewałem się fatalnej jakości a miejscami był świeżo wylany asfalt, ciągnący przez 1-3km. W Winnej Górze tradycyjny postój pod bramą do pałacu, będącym niegdyś na sprzedaż za 14 baniek.
W Miłosławiu odbiłem na Wrześnię, przed Obłaczkowem wykręciłem na zamknięty jeszcze odcinek DW432 łączący Grzymysławice i Obłaczkowo (czyli poludnowa obwodnica VW ;-).
Brakuje teraz połączenia z autostradą A2 o długości 400 m ale póki co trwa batalia o to, kto powinien ponieść koszta i ewentualnie zapłacić frycowe zarządowi Austostrada Wlkp A2. Więcej szczegółów na stronie Projektu Września
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger