Sobota miała wyglądać zupełnie inaczej, bo słonecznie od rana to nie było :(. Zatem pozostało mi zając domowymi sprawami i w końcu wypieścić rower po ponad miesiącu kręcenia.
A potem z Uzielem do Młodziejewic, by zobaczyć skrzynkę po zimie ;).
Familia rowerowa
Przenośny Warsztacik - stojak serwisowy wymaga lekkiej modyfikacji. ale moze byc ;)
O ile w Niedzielę wielkanocną nie chciało mi się ruszyć z domu (rodzina, pogoda, leń) o tyle w Poniedziałek od rana miałem ogromną ochotę na 2 kółka. I w ten sposób pomyślałem o Skorzęcinie, którego co prawda nie lubię z pewnych wzgledów, ale jakoś tak zatęskniłem. Szybki telefon do Uziela i po śniadaniu lets go.
Pogoda była wręcz wyśmienita ale niestety wmordewin był dziś sporym utrudnieniem, zwłaszcza w drodze powrotnej.
Najpiękniejsze Plaże Skoja (OP1670) Będąc przy okazji na wielkopolskiej Ibizie (skorzęcin), postanowiłem zwiedzić kesza, którego nie udało mi się zdobyć w zeszłym roku. Tym razem było inaczej, nieco spokojniej i mniej komarów. I ... sucho (patrz w zeszłoroczny wpis). Szybki wpis i tak samo szybki serwis skrzyneczki. Dalej postanowiliśmy troszkę pośmigać po zakątkach Skorzęcina i patrzac na mapkę, nieźle nam to wyszło ^^. Ale tak szczerze to się zmieniło nie do poznania. Naprawdę byłem pełen podziwu za zmiany jakie tam zaszły. Brawo! :) Przy wyjeździe zagadaliśmy do nowego Kolegi, który też zaliczył Skorzęcin i wspólnie nowymi trasami podążaliśmy do Witkowa, gdzie rozstaliśmy się. Świetny koleś, opowiadaliśmy mu o geokeszingu i być może będzie kolejna osobą, którą namówiłem do tego typu zabawy.Po drodze zawitaliśmy jeszcze do Grzybowa a dokładnie do skrzyneczki OP2172, by po prostu zajrzeć do niej - nie było wpisu od zeszłego roku, więc obawy jakieś były. na próżno, bo miała się naprawdę dobrze:)
GTR organizował wyjazd do rezerwatu Śnieżycowy Jar, położony nieopodal wsi Starczanowa nad Wartą. Mając na uwadze poprzednią wycieczkę, wahałem się czy jechać czy jednak odpuścić - okazało się, ze niepotrzebnie martwiłem się o kondychę ;-).
Zatem na 8ma zbiórka na PKP Września i w pociąg do Poznania, skąd odebrał nas przewodnik i poprowadził Nas pod hotel Naramowicki - tu zlokalizowała się nieco większa zbiórka chętnych.
I stamtąd, ulicami Poznania podążalismy w jego północne rewiry, położone nad Wartą. Trasa nie była prosta, bo obfitowała w piach, miejscami było bardzo sucho! Ale za to mogliśmy podziwiać budzącą się leniwie przyrodę do życia.
W rezerwacie było mnóstwo ludzi, zarówno fani narciarstwa bez nart, pieszego i rowerowego trekkingu a także...zwykli mieszkańcy, którzy chcieli aktywnie spędzić niedzielny dzień :) Fenomenem tego miejsca są Śnieżyce Wiosenne, które przywędrowały z północy a na wiosnę obficie kwitną zamieniając połacie leśne w śnieżnobiały dywanik. Niestety w tym roku ze względu na przymrozki w lutym, okres ten troszkę się spóźnia i możliwe ze szczyt nastąpi w najbliższe dni. Polecam zajrzeć na stronę, gdzie panowie prowadzą takowy dziennik.
Po zwiedzaniu, KTR Sigma zaprosiło nas na kiełbachę i topienie Marzanny nad Wartą. Trzeba przyznać, że było to całkiem urokliwe miejsce, gdzie można było odpocząć i nabrać siły na powrót.
Powrót trochę inną droga, bezpośrednio na PKP Poznań Wschód, z tempem tak wolnym, że momentalnie zacząłem zasypiac ale niestety taka jest idea grupowych wyjazdów. Trzeba sie do tego dostosować.
Pierwszy przejazd pociągiem.
W pełni udany weekend rowerowy, pierwszy raz w tym roku. Oby takich było jak najwięcej ;-)
Witam po dłuższej przerwie! W końcu rozpocząłem sezon polowania na nowe kesze i to w towarzystwie Uziel75. Celem dzisiejszej wyprawy były 2 kesze, usytuowane w Czerniejewiem i nie opodal Cielimowa (pod Gnieznem).
Pałac w Czerniejewie (OP411C)
Trafilismy do Czerniejewa szosą, bo lasy maja swój mokry okres ^^. I niestety kesza nie mogliśmy znaleźć - dogłębnie sprawdzono ukrycie i nicholery. Cóż, zgłosiliśmy to włascicielowi.PO czym nastąpiła pierwsza kulminacja picia herbaty z termosu z herbaty ^^) Po czym ruszyliśmy w kierunku kolejnego kesza i na tuż za Czerniejewem wyprzedziliśmy dziadka, który trzymał się naszego peletonu dośc długo. Nie wspomnę o psie, pijącym piwo z puszki.
Obelisk w Cielimowie (OP41A7) Trzeba przyznać, ze dojazd od strony Gębarzewa nie był dość łatwy i trzeba było troszku na czuja dojechac. PO drodze mineliśmy bardzo fajne miejsce na postój i nawet na biwak. Okazuje się, że wigwam + okoliczne wiaty i paleniska to element szlaku piastowskiego - trzeba to dokładnie obadać ;)
I jakieś 300-400 metrów dalej zdobyliśmy kesza nieopodal obeliska, upamiętniajacego 2.krotne pobyty JP2 w Gnieźnie (lądowisko helikopterka). Ale miejsce te upodobali także wielbiciele outdoorowego seksu, bo gumek to nie brakowało..
Szybki wpis, szybka herbata i szybka piłka: powrót do domu przez Górowo.
I szlag by trafił ten mój wysłużony łańcuch bo znów zerwał się. Zdecydowałem sie na skrócenie o jedno oczko i mysle ze powinien na troche wystarczyć.. Ja wiem ze ma już 5 lat i ... az prosi o remont ale niebawem bedzie nowy nabytek..oby tak było.
Najprawdopodobniej wycieczka będzie jedną z ostatnich nieco dłuższych wyjazdów w tym roku ale również zdecydowanie należy do jednej z najpiękniejszych. Bo idealnie zgrała się z ciepłą i słoneczną pogodą, nie czuło się wiatru a do tego...babie lato - prawdziwa polska Jesień.
Wyjazd był poprzedzony wieczorną konsultacją z Uziel75 i dotyczyła keszów, które pojawiły się w Szwajcarii Czeszewsko-Żerkowskiej oraz bliżej Środy Wlkp. Sęk w tym, że chcąc ominąc katowicką trasę (E11 E15), należało jechać przez las, który średnio znaliśmy. W ten sposób dałem cynka Kkkrajek18, znającego dobrze tereny między Pięczkowem a Środą.
Zeby było zbyt pięknie, to pod domem o sobie dał znać łańcuch, który wypiął się - next time skrócę go o jedno ogniwo, zgodnie z sugestią chłopaków. Z Uzielem spotkałem się przy miłosławskiej trasie i godnie pognaliśmy do Czeszewa, gdzie przepłynęliśmy promem Nikodem (2zł / os) a po drugiej stronie zrobiliśmy odpoczynek. Potem podjazd do mojej skrzynki (OP3DBE), krótki serwis, i wzdłuż Lutyni dojechaliśmy do Śmiełowa (OP3DDD). Następny krok to Lgów (OP429C) i Gosp.agroturystyczne Lutynia (OP429D) - kurde straszy klientów a nie przyciąga. I tutaj dołącza sie do nas Kkkrajek18 i śmigamy razem przez Dębno i wałami dojeżzamy do Pięczkowa.
Dalej prowadzi już Środzianin, który zrobił to świetnie, bo drogi, którymi poruszaliśmy się, okazały się na tyle dobre, ze nie było najmniejszych problemów z piachami. Good Job. Wyjechaliśmy w Miąskowie i do pobliskiej kapliczki (OP422C) należało się dostać ... wspomnianą katowicką, która jest cholernie niebezpieczna ale innej drogi nie było. A potem do Nietrzanowa (OP42A6) prosta polna i utwardzona droga.
Tutaj się rozstaliśmy z Kkkrajek18 i nieco przyśpieszonym tempem udaliśmy się w kierunku Wrześni (po drodze zrobiłem serwis skrzynki w Bardzie - OP399D) .
Chłodnawa ale słoneczna sobota pozwoliła na niemałą wyprawę po kesza, który czekał na mnie już od początku września (OP3FDD). Trasa szybka, nawet dość ciepła ale w drodze powrotnej.. niestety wiaterek minimalnie dał o sobie znać.
Dość wcześnie się obudziłem i stwierdziłem, ze jednak pojadę na wycieczkę z GTR'em. czyli o 8mej zbiórka spod starostwa i nazad w kierunku Pyzdr. Ale wcześniej zaliczyliśmy muzeum - zbiór pamiątek z poniatówek za Żydowem.
Gospodarz oprowadzał nas po gospodarstwie, zajrzelismy do kuźni, do wyrobów a także do ogródka. Na końcu odbył się klasyczny poczestunek: chleb z smalcem + ogórek, kawa/herbata. Dalej to Pyzdry i zwiedzanie muzeum - ja wolałem odpocząć na brzegu Warty, dokładnie tam, gdzie rok temu (w maju) przystań kajakowa była całkowicie pod wodą. Po pikniku ruszyliśmy dalej nową drogą do Tarnowa...i tam zdarzył się cholernie przykry wypadek.. Kolega zabezpieczający grupę na końcu najechał na tył przedostatniego i...koło uciekło mu w lego, podwinęła mu się prawa noga. Nie mógł wstać a noga zaczęła puchnąć, wezwaliśmy karetkę, która zabrała go do Szpitala. Dla niego sezon się już skończył: złamanie nogi z przemieszczeniem. AUĆ. Ostatnim punktem było Biechowo, które szykowało się do jutrzejszego odpustu.
A przy okazji, Grupa dorobiła się w końcu oficjalnej koszulki ;)
zdjęcia:
Sssanie z krówki? no problem :D
Cudowny widok na Wartę i ujście rzek: Prosna i Lutynia
Miałem zupełne inne plany na niedzielę - od samego rana startować do Poznania i wrócić ale nienajlepsze samopoczucie z rana zrobiło swoje. W południe doszedlem do wniosku, że jest za ciepło i za łądnie zebym olał więc...spakowałem geocachingowy plecak, załadowałem kordy do tel/gps i go go! ;)
Marzelewo (OP3EBF) Wspominałem kiedyś, ze czerniejewskie lasy to taki labirynt? ;) Wczoraj miałem okazję sie otym przekonać. Ale takie jezdzenie to ja lubię :) Po dłuższej eksploracji gospodarstwa, znalazłem skrzyneczkę.
Giecz (OP3DD0) Do Giecza dojechałem, jadąc od strony Nekli i to całkiem niezłym tempem (no tak, wiaterek pomógł). Objechałem, poszperałem i znalazłem keszyk - sprytnie zamaskowany, :D
Wyjezdzajac z Nekli, dałem cynka KKKrajek18, ze jadę w jego średzki rewir
Wierzba (OP3DDC) Mateusz (kkkrajek18) czekał za mną w Podgaju i razem udalismy się pod Wierzbę (raz juz tam byłem ale kesza nie mogłem znaleźć).Tym razem znalazłem skrzyneczkę ale ...jak tylko spojrzałem na gniazdo szerszeni, to chciałem tylko jednego.. jak najszybciej stamtąd wynieść.
Dojazd do domu przez Środę, niestety miejscami wiał solidny wmordęwind ale słoneczko jeszcze grzało.
Zdjęcia jeden z opuszczonych budynków Marzelewa (to nie spojler)
Całkiem pokaźny hotel w Barczyźnie za unijne dolary
W ciągu dnia nie można było ruszyć tyłkiem, tak gorąco było. Dopiero pod wieczór poczułem lekki chłód i postanowiłem pozwiedzać nowe kesze: OP3DD0 i OP3DDC ale niestety nie zdobyłem bo w pierwszy przypadku było niedostepne a w drugim właściciel zmienił lokalizację. Przedtem sprawdziłem jak się ma mój pierwszy (OP399D)
No i też godzina wieczorno-nocna zrobiła swoje. No i odwiedziłem siostrę, która akurat przechadzała po Środzie z córką.
Trafił sie mały przykry epizod, który zakończyłby mój tegoroczny sezon :/ - wymuszenie pierwszeńśtwa na rondzie przez debila w sportowym wozie.
Musiałem odreagować...potrzebowałem tego bo ostatnio nonstop na stresie..
O tej imprezie dowiedziałem się jakiś czas temu od Kkkrajek18 i stwierdziłem, że z pewnością przejadę się tam i porobić zdjęcia. I takoż się stało w niedziele - odpuściłem sobie rajd GTR i rano ze speedem pośpieszyłem się w kierunku Orzechowa.
Postanowiłem, ze porobię zdjęcia tuż na wylocie z Hermanowa i odrobine dalej po pierwszej pętli. Wtedy było widać, ilu hardkorów zdecydowało się na start - ponad 600 osób. Od strażaków dowiedziałem się, ze liczba ta troche zaszokowała organizatorów ale jakoś dawali radę.
Następnie kopnąłem się do Folwarku, gdzie spędziłem sporo czasu, obserwując całą imprezę. Muszę przyznać ze robiło mega wielkie wrażenie. Moi kompanii z GTR dojechali, choć nie bez problemów, to jednak sali i zdrowi. Wcześnie spotkałem Krajka i jego ojca (apropos spotkałem jego rodziców na rynku we Wrzesni zupełnie przypadkowo), Micora oraz miałem okazję poznać kolegę po fachu (keszera) czyli MikaDarek. Po drodze wyhaczyłem także Radka Lonkę, zwycięzce TdP Amatorów i chwile z nim porozmawiałem - humor dopisywał, nie było źle :)
Zdjęcia z maratonu dostępne są pod tym linkiem :) - dajcie znać, czy kogoś wyhaczyłem :D
Jaśko i Tomek po rajdzie
Szybki obiad + Fortunka i trzeba było ruszyć dupsko, bo domu kawał drogi. Po drodze zahaczyłem o Las Czeszewski, gdzie założyłem nowego kesza (OP3DBE). Następnie przez Pogorzelicę pognałem do domu...I miałem ochotę na założenie kolejnego,bo 4tego kesza w biechowskiej puszczy (OP3DBF). Mam nadzieje, ze przetrwają i ludzie pokochają keszowanie ;)
Od ponad dekady pochłania mnie cykloza, która działa przez cały rok. Jeżdżę dla przyjemności,
dla odpoczynku, dla zdrowia psychicznego. Ten blog to dowód na to, jak bardzo mnie rower zmienił, bez
którego nie potrafię. Ponadto: Fulstack (Frontend) Developer /
Blogger